Dżem dobry~
Nie wiem, co się dzieje z moja psychiką, że nakazałam Takanoriemu zrobić to, co zrobił poniżej, ale...
Ale mam nadzieję, że przebolejecie </3
Oczekujcie kolejnego rozdziału!
I jeszcze jednego, już ostatniego! Chyba... XD
Soł... opko zapowiada się na 12 rozdziałów i aby nie było potem zażaleń, rozczarowań i ,,tak szybko kończysz?'' - informuję teraz C:
MIŁEGO CZYTANIAAA~
Ach, remember, komentować, Pysie <3
_________________________________________________________________
[Ruki]
Kiedy znalazłem się na podwórku, wyjąłem z kieszeni telefon. Aoi dzwonił kilka razy... Zignorowałem ten fakt, zamawiając taksówkę, która przyjechała po niedługiej chwili.
Zajechałem pod apartamentowiec od drugiej strony, by Yuu nie zauważył, że wróciłem. Schowałem się nieopodal wejścia do budynku, za średniej wielkości krzakami. W tym momencie dziękowałem za swój wzrost...
Wybrałem numer do Aoiego, w głowie mając pewien plan...
[Aoi]
Prawie przysypiałem, oglądając kolejny nudny serial, nadawany aktualnie w telewizji. Nagle zadzwonił mój telefon. Zerwałem się z sofy, pobiegłem do przedpokoju, przy okazji zaliczając epicką glebę. Dotarłem do korytarzowej szafeczki, sięgając po telefon. Ruki!
- Tak?
- Cześć... - odezwał się tak dobrze mi znany głos w słuchawce.
- Cześć, kochanie – uśmiechnąłem się pod nosem.
- Mógłbyś przyjechać do tego parku nieopodal domu Kouyou?
- Ale... po co? Przecież to drugi koniec miasta...
- Przyjedź, proszę...
- No... Dobrze. Gdzie będziesz czekał?
W odpowiedzi usłyszałem drażniący sygnał zakończonego połączenia. Zmartwiłem się.
Szybko zabrałem swoje dokumenty i klucze od samochodu. Narzuciłem na siebie kurtkę, na nogi wsunąłem buty i wybiegłem z domu. Pospiesznie skierowałem się w stronę samochodu.
Ruki był strasznie stanowczy przez telefon. W dodatku nie odbierał moich... Napadli go? Przetrzymują gdzieś? W głowie układałem wszystkie możliwe scenariusze z przewagą tych gorszych.
Próbowałem o tym nie myśleć.
Jeśli uda mi się ominąć korki, dojadę tam w jakieś 15 minut...
[Ruki]
Obserwowałem uważnie Yuu. Biegł do samochodu. Widocznie się o mnie martwił... Zbyt oschle mówiłem do niego przez telefon... Zaś z drugiej strony musiałem go jakoś przygotować na dalszy ciąg wydarzeń...
Kiedy czarne auto zniknęło z pola mojego widzenia, wyjąłem z plecaka klucze i szybko wbiegłem do budynku, wjeżdżając windą. Zacząłem nerwowo wciskać guziczek z cyfrą 9 z nadzieją, że winda pojedzie trochę szybciej.
Wysiadłem z tej cholernej puszki, podchodząc do drzwi z kluczami w ręku. Nie mogłem trafić do zamka. Przekląłem siarczyście pod nosem i z nerwów rozpłakałem się.
Gdy udało mi się dostać do mieszkania, w nagłym przypływie paniki, że mogę nie zdążyć przed powrotem czarnowłosego – zacząłem biegać w tę i z powrotem. W pośpiechu zacząłem wrzucać ubrania do walizek, które przytaszczyłem z garderoby.
Po co się w to wszystko wplątałem?
Czy teraz dane mi jest za to cierpieć...?
Zapiąłem ostatnią walizkę. Idealna połowa szafy znów była pusta.
Teraz będą w niej jego ciuchy. To on będzie spał wtulony w ciebie. Tu, w tej sypialni, w tym łóżku, w pościeli...
Dlaczego...?
Dlaczego tak łatwo odpuściłem...?
Czy nie mogłem zachować się jak egoista i ostatni cham, wygarniając mu, ze jesteś mój? Że jesteś szczęśliwy, bo pomogłem ci... zapomnieć...?
Jestem słaby. I uważam, że narzucałem się swoją miłością... I nie chcę, by ktokolwiek teraz stwierdził, ze obdarzam Yuu fałszywym uczuciem.
Naprawdę go kochałem...
Nie.
Naprawdę go kocham.... I nigdy, przenigdy nie przestanę...
Znalazłem w szufladce nocnej szafeczki kartkę. Chwyciłem też długopis i poszedłem z wszystkim do salonu. Usiadłem na sofie, powoli zapełniając kawałek papieru swoim pochyłym, dość chaotycznym, jak na mnie, pismem.
Gdy skończyłem, położyłem liścik w widocznym miejscu, jakim był stół w salonie. Po tym chwyciłem dwie walizki z sypialni i wyszedłem z mieszkania.
Opuściłem budynek, po czym od razu usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu wyświetliło się ''Yuu ❤''. Odebrałem drżącą dłonią.
- Takanori...? - usłyszałem zdyszany głos w słuchawce. - Taka, gdzie jesteś...? Wszędzie cię szukam!
- Ja... Aoi, wracaj do domu. Przygotowałem ci... niespodziankę.... - uśmiechnąłem się pod nosem, a z oczu zaczęły lecieć mi łzy.
Ledwie zdążyłem schować komórkę do kieszeni płaszcza, a ta znów zaczęła grać denerwującą melodię. Byłem pewien, że to Aoi. I już chciałem się rozłączyć, kiedy wyświetlacz wskazał... Akirę.
Akirę...?
Spodziewałbym się każdego, ale... jego? Czego mógł ode mnie chcieć?
Niepewnie odebrałem.
- Takanori... Chciałbym się z tobą zobaczyć... Proszę... - wypalił od razu, nie dając mi powiedzieć nawet głupiego ,,cześć''.
- Ale...
- Zależy mi. I nalegam... Taka, zgódź się.
- No... No dobrze... Niedługo u ciebie będę... - rozłączyłem się, sam nie wierząc w to, co przed chwilą powiedziałem. Nie wiem, czy żałowałem tej decyzji, jednak wiedziałem to, że wpadłem na kolejny świetny pomysł.
Wsiadłem w taksówkę i pojechałem do Reity.
[Aoi]
Zdziwiłem się, a nawet bardzo się zdziwiłem, słysząc sygnał rozłączenia po raz kolejny dzisiaj. Ruki zachowywał się naprawdę podejrzanie... I o jakiej niespodziance mówił...?
Mam nadzieję, że to coś miłego...
[Ruki]
Wysiadając z taksówki tuż nieopodal mojego dawnego miejsca zamieszkania uznałem, że już czas. Wyjąłem komórkę z kieszeni płaszcza i wystukałem pospiesznego SMS-a do Kouyou.
,,Działaj, póki możesz...''
[Aoi]
Nie zwracając uwagi na sygnalizację świetlną, przejechałem miasto w ekspresowym tempie.
Wbiegłem do mieszkania, uprzednio mocując się dłuższą chwilę z zamkiem.
- Takanori?! Taka, co się dzieje...?! - nawoływałem.
Nic. Cisza. Pustka.
Wystraszyłem się.
Nigdzie go nie było, a otwarta w sypialni szafa była pusta! Walizki z garderoby też zniknęły!
Zostawił mnie?!
W histerii zacząłem płakać, rozwalając różne rzeczy, jakie napatoczyły mi się pod rękę, aż dotarłem do salonu. Na stole leżała mała karteczka.
Wziąłem kawałek papieru w dłoń. To na pewno jego pismo...
Usiadłem na sofie, szykując się na sporą dawkę szoku...
Yuu...
Przepraszam, że znów Cię zawiodłem... Zastanawiasz się pewnie, co ja najlepszego wyczyniam i gdzie jestem... Nie martw się, jestem bezpieczny. Nie szukaj mnie. A to wszystko dlatego, bo... chciałem tylko Twojego szczęścia. W ciągu ostatnich dni byłem dwa razy u Kouyou. Nie spieprz tego wszystkiego. Kou Cię kocha. Kiedy mi to powiedział, uświadomiłem sobie, że niepotrzebnie właziłem do twojego życia z butami... Wszystko pozwoliło mi podjąć ostateczną decyzję. Wyjeżdżam.
Chcę, byś był szczęśliwy. Wiem, że nadal go kochasz.
Jednak... Aby nie było niejasności... Zawsze byłeś i będziesz dla mnie najważniejszy.
Życzę wam szczęścia, Yuu.
Takanori.
Kolejne łzy spływały po moich policzkach. Siedziałem tak, otumaniony treścią liściku.
Kouyou mnie kocha, ale... Czy ja nadal kocham jego? To przecież Takanori jest moją miłością! To jego kocham i z nim chcę być...! Przecież tyle razy mu to mówiłem!
Kouyou już dla mnie nie istnieje. Doceniam jego intencje, ale... nie mogę. Zakochałem się w Rukim na zabój...
Mimo, że próbowałem dodzwonić się do Rukiego kilkanaście razy – ten nie odbierał, a potem wyłączył telefon. Muszę go odnaleźć...! Nie chcę go stracić!
Zgarnąłem ze stołu karteczkę i kiedy już chciałem wybiec z domu, zatrzymał mnie dźwięk dzwonka.
Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że to...
Nie, to nie Takanori... On nie używa dzwonka...
Więc kto jest takim idiotą i w takiej chwili mnie nachodzi?
Otworzyłem drzwi, a przed sobą ujrzałem rudowłosego... Na początku uśmiechał się do mnie, lecz gdy zauważył w jakim jestem stanie – uśmiech jak szybko się pojawił, tak też szybko zniknął.
- Aoi...? - zaczął nieśmiało. - Przyszedłem...
- Wiem – przerwałem mu, kiedy zobaczyłem, że w jednej dłoni trzyma butelkę wina, a w drugiej... no nie... Ja po prostu nie wierzę!
- Przyniosłem twoje ulubione sushi, film i wi...
- Wiem! Wiem, cholera! - rozpłakałem się, a młodszy patrzył na mnie tępo.
- Aoi... Co się stało...? - ten podszedł do mnie, przytulając delikatnie. Wyszarpałem się z jego uścisku.
- Zostaw mnie... Proszę, zostaw!
- Yuu, co się z tobą dzieje?! - krzyknął na mnie.
Naprawdę, nie wierzyłem, że Takanori może posunąć się aż do takiego czegoś! Naprawdę musiał mnie kochać...
- Co się ze mną dzieje?! To! To się dzieje! - wcisnąłem mu w dłoń pomiętą, zamoczoną łzami kartkę.
Zostawiłem zdezorientowanego gitarzystę w moim mieszkaniu, sam wybiegając z domu w celu poszukiwań ukochanego...
__________________________________________________________________
Ai ma dziś lenia. Nie odpisuję na komentarze.
Oprócz megadługiegodwustronowegocuteiwogóle komentarza Asó.
ASÓ:
Paraliż twarzy lowe XD SŁODKI RUKS TO TO, CO LUBIMY NAJBARDZIEJ <3
Wysoki Ruki, dobry żart! XDDD Wiesz, gdyby wiedział, jak fani go widzą, z pewnością gdzieś tam, w Japonii ogłosiliby jego samobójstwo. Może nawet kilkakrotnie XD"
Kaczki przyciągają Ruksów. W Twoim opowiadaniu też XDDD
Uru jest psujem :C Oskubiemy go z piórek i sobie pójdzie... gdzieś. Ekhm >D
,,Takashima Uruha Kouyou, lat 31, brutalnie pogryziony przez psa rasy Chiuaua, należącego do jego dobrego przyjaciela - Takanoriego Rukiego Matsumoto''. Jakoś tego nie widzę XD
Podryw według Yuu - NA KANAPKI! XD
Wszystko na przekór Asó. Ups? .-.
Uruha jest spaczylem. I niczego się nie domyśla. Nigdy. Bo nie umie. Kaczki mają mózg? .3.
Nieeee, Aoi nie chciał, żeby Ruks kogoś mu zastępował. NO TYM BARDZIEJ URUHĘ. Aoś po prostu zakochał się w Ruksie C:
Oks, mogę słuchać Twoich wyżaleń do końca świata, naprawdę <3 Tylko licz się z tym, że i Ty bedziesz słuchała moich na temat SWI XD
kldfhdshadsj TYLE KOMPLEMENTÓW ;w; Jejejeju, ciesze się. Tak straszliwie się cieszę, że podoba się Wam to, co tutaj tworzę >w< *huuuuuuuuuug*
KOCHAM <3
Kocham Was, dzióbki <3
Komentować, komentować~!
SOŁ, Asó jest ślepa na starość, o czym obie wiemy, więc komentuję DOPIERO teraz >D
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać, booooooooo....
TAKANORI, KOCHANIE, CHODŹ DO MAMUSI, MAMUSIA UTULA, PRZYTULI, POKOCHA, POGŁASZCZE I OBRONI PRZEZ TĄ ZUĄ I NIEWYŻYTĄ AI! JAK MOŻESZ MOJEMU MALEŃSTWU TAKIE RZECZY ROBIĆ?! NO?! JAAAK?!
Koniec wyżywania się c: Ogólnie rozdział baaardzo interesujący <3 Mam nadzieję, że Aoi ruszy swoje otyłe dupsko i pójdzie po Ruksa, zanim ten sobie dzieci z Reirei'em zrobi >x<
KoFFó <3
To się porobiło. Niesamowita będzie reakcja Uruhy na liścik Rukiego. To było do przewidzenia, że Aoi przyzwyczai się do Rukiego, ze nie będzie już chciał Uruhy
OdpowiedzUsuńhfgfdgfdsgsfdgretgf, będę płakać. ;____;
OdpowiedzUsuń...
Dobra, już to robię. T__________T
Nie wiem, czy płaczę z powodu, że Ruki zostawiła Aoi'a, czy Uruha został odrzucony. T^T
To wszystko tkai skomplikowane. D:
Współczuję Rukiemu i Uru. ;^;
Czekam na nexta, życzę weny i idę płakać pod biurkiem. T^T
Ja najbardziej współczuję Yuu i co on biedny ma zrobić T.T Ruki jak mogłeś powinieneś z nim najpierw porozmawiać, a nie go zostawiać!!
OdpowiedzUsuńNo nie, ostatnimi czasy wszyscy chcą mnie zabić D:
OdpowiedzUsuńSanoi, Asu, obsesja, ty~
Noż umarłam.
Biedny Rukiś, biedny Uruś, biedny Aoś...
ech, co tu się porobiło D:
Jeszcze ten Reita...
Czekam niecierpliwie.
NIECIERPLIWIE.
Na kolejny rozdział, bo umarłam.
Znowu.
bifhuwnivjpw
Czekam ._.
Umarłam~
Sytuacja bez wyjścia ;_;
OdpowiedzUsuńBeczę .. to bylo takie .. wzruszajace..
Niby nie lubię jak Aoi jest z kimś innym niż Uru ale .. No nie lubie też jak maleństwo jest takie wiecznie pokrzywdzone ._.
Ide po chusteczki...
Czekam na więcej, chcem wiecej, weny zyczę :*
Co ten Rukson narobił. Było już tak dobrze :'(
OdpowiedzUsuńNotka wspaniała kochanie.. i jest w niej tyle uczuć.
Pozdrawiam i buziaczki
W sumie nie powinnam komentować, bo jak pewnie wiesz, umarnęłam po poprzednim chapterze i... Nie mam pojęcia czy tak się da, czy też nie, ale me serce stanęło poraz kolejny TT^TT
OdpowiedzUsuńCZUJ SIĘ WINNA... Ale nie bierz tego aż tak bardzo do siebie-to wina Uru
TT^TT
To było takie... Takie... NO brak mi słów, a układałam sobie wszystko w głowie kiedy czytałam... A tu puustooo, nawet jest echo- oczywiście mam na mysli to miejsce gdzie powinien być mózg, ale...no właśnie "powinien być"
TAKA-CHAN!!! (jak ja lubię zwracać się bezpośrednio do postaci^^) Coś ty zrobił, rozumiem, że z miłości, ale to przecież uśmiercić siebie i ukochaną osobę za jednym zamachem-w tym przypadku Aoi'ego.
Dlaczego im zawsze wiatr w oczy, nigdy w plecy, huh????
T___________T
Takashima Uruha Kouyou!!! Wypieprzaj na palmę prostować banany i zabierz ze sobą to sushi, film i winoo!!! Bo jak nie, to Ci zrobie z (tej zgrabnej i wgl) dupy garaż!!!
Przepraszam! Musiałam dać upust emocjom. Gomenne, gomenne...
No i jeszcze Rei się napatoczył!... Powiedziała reitukistka ;/
On już nie skrzywdzi Maleństwa, p-prawda???
Aoi go obroni!
Aoi jest cacany i nie da odejść od tak Rukusiowi!!!
Czekam,czekam,czekam,czekam,czekam,czekam,czekam... Mam czas, bo UMRŁAM ZNOWU
P.S: Nawet gdyby było sto tysięcy rodziałów, zawsze pojawią się komentarze typu "tak szybko kończysz"? C: Poprostu to jest genialne ^^
Weeeny dużo, dużo, dużo!!! Wskrześ mnie kolejnym rozdziałem, ploosiee?
Ściskam,kocham
Chizuru
Witam :) Od kilku tygodni czytam Twojego bloga , chociaż nigdy nie komentuję , z lenistwa... Ale jako , że dołączam do społeczności yaoi-blogerów , chyba trzeba trochę się ogarnąć :) Od dzisiaj zaczynam komentować tak Twój blog jak i inne , które czytam regularnie. Tak mi dopomóż Bóg!
OdpowiedzUsuńRuki to potrafi syfu narobić... Mógł walczyć o Aoia a nie odstępować go Uru , no przecież tak było miłooo... Gdzie jego duch walki?!
A Reita... Czego on znowu chce , chyba po mordzie dostać...
Och Kami- sama.. Ruki <3. To takie słodkie... Mam nadzieje, że Aoiś go kocha i go nie zostawi... Reita.. Idź sobie do Kai' a! Zostaw Ruksa w spokoju!!
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy.
Weny życzę.
Pozdrawiam,
Toshi- chan.
Błagam błagam błagam daj nowy rozdzialik :D
OdpowiedzUsuńTo otwarte zaproszenie dla was wszystkich, aby stać się częścią największej organizacji na świecie i osiągnąć szczyt kariery. Gdy rozpoczyna się tegoroczny program rekrutacyjny, a nasza coroczna impreza żniwna jest już blisko.
OdpowiedzUsuńWielki Mistrz dał nam mandat, aby zawsze docierać do ludzi takich jak Ty, więc skorzystaj z okazji i dołącz do wielkiej organizacji Illuminati, dołącz do naszej globalnej jednostki.
KORZYŚCI DANE NOWYM CZŁONKOM, KTÓRZY DOŁĄCZĄ DO ILLUMINATI.
1. Nagroda pieniężna w wysokości 800 000 USD
2. Nowy, elegancki samochód marzeń o wartości 500 000 USD
3. Dom marzeń kupiony w wybranym przez siebie kraju
4. Miesięczne wakacje (w pełni płatne) do wymarzonego miejsca turystycznego.
5. Roczny pakiet członkowski Golfa
6. Leczenie V.I.P na wszystkich lotniskach na świecie 7. Całkowita zmiana stylu życia 8. Dostęp do Bohemian Grove
9. Miesięczna wpłata 2500 000 000 USD na konto bankowe co miesiąc jako członek
10. Miesięczny zarezerwowany termin u 5 najlepszych światowych liderów i 5 najlepszych celebrytów na świecie.
Iluminaci nie mają żadnego związku z satanizmem, lucyferyzmem ani żadną religią. Podczas gdy nasi poszczególni członkowie mogą podążać za dowolnym wybranym przez siebie bóstwem, działamy wyłącznie dla dobra i ochrony gatunku ludzkiego.
Czy akceptujesz przynależność do nowego porządku światowego Illuminati?
Call & WhatsApp +19735567426
�� carlosmacdonald234@gmail.com