Kolejna część. Znów krótka. Jednak uprzedzałam, jak będzie...
Wielkie GOMEN za nieumiejętność nazwania pewnej postaci.
Mam nadzieję, że mimo wszystko part przypadnie Wam do gustu.
Ach, dziękuję za taką ilość komentarzy! W życiu się nie spodziewałam, że dobijecie do tylu. Szczególnie pod TYM projektem. Dziękuję! :3
Zapraszam do czytania~
______________________________________________________________
[DZIEŃ SZÓSTY I SIÓDMY]
Następny dzień minął mi zwyczajnie. Kartkę z imieniem Takanoriego zawiesiłem sobie na ścianie i kiedy na nią spoglądałem, myślałem tylko o jego uśmiechu...
… który nazajutrz wieczorem znów się zmaterializował.
- Jak to jest, że... że tylko ty mnie widzisz...? - spojrzałem na niego ze zdziwieniem. Odezwał się! Czyli... umie mówić!
Zastanawiałem się jednak, co mam mu odpowiedzieć. Zdecydowałem się na krótkie...
- Nie mam pojęcia...
Zjawa stała, przystępując z jednej bosej stópki na drugą. Była ubrana jedynie w białą przewiewną tunikę, długości przed kolano. Trochę się zaniepokoiłem... Czy duchy mogą się przeziębić...?
- Usiądź... - poprosiłem go. Zjawa podeszła do mojego łóżka, usadawiając się na nim wygodnie.
- Czy duchy odczuwają ludzkie bodźce...? - zadałem nurtujące pytanie. Takanori lekko się uśmiechnął, kręcąc z politowaniem głową. Uwielbiałem ten uśmiech. Polubiłem go przedwczoraj, gdy uśmiechnął się w ten sposób po raz pierwszy... Był taki uroczy, delikatny... Piękny.
- Zależy jakim rodzajem ducha jesteś.
- Jak jest z tobą? - czułem, że tego wieczora zadam mu mnóstwo pytań. Nie pomyliłem się...
- Odczuwam je – odparł. Noc była chłodna. Natychmiast przykryłem chłopaka kocem. - Odczuwam wszystko: ból, głód. Zmęczenie również...
- Zawsze tak będzie?
- Nie... Tylko do pewnego momentu – odpowiadał na moje pytania ze stoickim spokojem. - W końcu stanę się pełnoprawnym... - zaciął się. Szukał odpowiedniego słowa.
- Aniołem? - pomogłem mu.
- Tak... Coś jakby aniołem...
- Czy tylko ja cię widzę? - kolejne pytania padały z prędkością karabinu maszynowego. Nie mogłem się powstrzymać. Chciałem wiedzieć o nim tyle rzeczy...!
- Tak... - odparł bez namysłu. - I nie mam pojęcia, dlaczego... Widocznie to moja misja.
- Misja? - znów zapytałem. Takanori kiwnął głową.
- Co chcesz jeszcze wiedzieć? - zapytał wymijająco. Jeszcze dowiem się o co chodzi.
- Jak wygląda twój ''świat''?
- Dopiero co tam trafiłem... Mamy tam swojego władcę – lekko spochmurniał po tych słowach. - Jest czymś na wzór Anioła Ciemności... Nie wiem, jak to nazwać. Jako jedyny nosi czarną szatę, podczas gdy inni są ubrani tak, jak ja.
- Anioł Ciemności? Jesteście jakimś złym gatunkiem...? - duch przytaknął.
- Jednak... Ja nie chcę być zły...
- Więc dlaczego tam trafiłeś?
- Popełniłem samobójstwo. Każdy, kto odebrał sobie życie trafia do tego świata... Nasz Pan żywi się ludzkimi duszami, wysysa z nich energię. Misje pozwalają nam tę energię uzupełniać, jednocześnie w ten sposób Pan zyskuje nowe dusze...
- Niczego nie rozumiem... Strasznie to skomplikowane... - przyznałem nieco zakłopotany, drapiąc się w tył głowy.
- Pan zadecydował, że mnie potrzebujesz, stąd moja misja...
- Ja? Potrzebuję...?
- Straciłeś rodziców, jesteś samotny, boisz się przyszłości... - zaczął wyliczać, a mi zrobiło się słabo.
- Skąd... Skąd ty to wszystko...
- Pan Ciemności wie wszystko o nieszczęśliwych ludziach. Czeka tylko na moment załamania się. Czeka na kolejne dusze, by móc i s t n i e ć. By tamten świat mógł i s t n i e ć. Bym ja mógł i s t n i e ć...
- Czeka też na moją duszę...?
- Zobaczysz, Akira. Wszystko zrozumiesz w swoim czasie...
Chciałem zadać mu kolejne pytanie. Już otwierałem usta, kiedy Takanori rozpłynął się...
-Czekam na ciebie jutro... - szepnąłem, spoglądając na kartkę z jego imieniem, przyczepioną do ściany, tuż nad łóżkiem.
Usnąłem z ogromem niepewności i dozą strachu oraz przygnębienia. Bałem się, co przyniesie mi kolejny dzień.
W dodatku tej nocy śnili mi się rodzice...