[Aoi]
Po 15 minutach jazdy dotarliśmy do dzielnicy, gdzie znajdowało się – teraz już - dawne mieszkanie Rukiego. Usłyszałem ciche westchnięcie, po czym spojrzałem na młodszego, który bez większych emocji wpatrywał się w zaokienną przestrzeń. Siedział jak zwykle – z nogami założonymi na fotel. Zawsze wychwytywałem w tym zwyczaju szatyna coś uroczego.
- Ruki...?
- Tak? - zapytał, wyrwany ze swoich rozmyślań. Od razu na mnie spojrzał.
- Jeśli chcesz, to mogę załatwić to sam. Widzę, że ci ciężko...
- Nie, nie...
- Na pewno?
- Tak, Yuu, dam sobie radę... - uśmiechnął się blado.
Wjechałem na parking, wyłączyłem silnik, natomiast Ruki zaczął szukać w swoim podręcznym, wyćwiekowanym plecaczku kluczy od starego mieszkania.
- Boję się... - jęknął, patrząc mi w oczy ze zmartwioną minką. Ja natomiast nachyliłem się lekko nad szatynkiem, całując go czule w usta.
- Lepiej? - zapytałem. Młodszy uśmiechnął się, energicznie potrząsając głową. - Cały czas przy tobie będę – zapewniłem go.
- Dziękuję... - pogładził mnie zewnętrzną częścią dłoni po policzku, po czym wysiedliśmy z auta, kierując kroki w stronę apartamentowca.
Weszliśmy do budynku, wspinając się na drugie piętro, po czym stanęliśmy przed odpowiednimi drzwiami.
Rukiemu tak trzęsły się ręce, że nie mógł trafić kluczem do zamka. Wyręczyłem go w tej czynności, wpuszczając go do środka jako pierwszego. Wszedłem tuż za szatynem.
Jednak Taka stanął, zanim zdążył zrobić kolejny krok. Podniosłem wzrok w celu rozejrzenia się po mieszkaniu, i sam też zaniemówiłem.
Żeby nie usłyszeć tego, że ktoś wchodzi do domu?! Błagam was!
Ruki był wyraźnie zły. Skierował się do sypialni, głośno tupiąc przy tym nogami, by podkreślić tym swoją obecność.
- Cześć, k o c h a n i e – syknął, zwracając tym na siebie uwagę blondyna, który... leżał na dywanie i całował się z Kaiem... Oni chyba naprawdę nie usłyszeli dźwięku przekręcanych kluczy w zamku...
Akira szybko podniósł się z ziemi wraz z Kaiem, będąc wyraźnie zawstydzony i zażenowany zaistniałą sytuacją. Już chciał coś powiedzieć, kiedy najzwyczajniej w świecie mu przerwałem.
- Tylko tym razem się nie tłumacz... - rzekłem z rozbawieniem, podążając za ukochanym do sypialni.
Wkroczyłem do pomieszczenia, gdzie zauważyłem, jak Ruki siłuje się z walizką, próbując wyjąć ją spod łóżka. Podszedłem do niego, by mu pomóc.
Kiedy dwie skrzynie zostały wyciągnięte, wstaliśmy.
- Wszystko w porządku...? - zapytałem po chwili ciszy, jaka zapadła między nami.
- Aoi, kiedy my się tego nauczymy...? - westchnął z uśmiechem. Okej, spodziewałbym się po nim płaczu, złości, rozżalenia... ale... uśmiechu? - Mamy siebie... Mnie osobiście niczego więcej do szczęścia nie potrzeba... - przytulił się do mnie, a ja mocno go objąłem.
- Masz rację, kotku... - ucałowałem go we włosy.
- No dobra, do roboty! Ubrania same się nie popakują, a jest ich sporo... - uśmiechnął się chytrze, odklejając się ode mnie.
- Będziemy musieli zainwestować w większą szafę... Tak czuję... - zaśmiałem się.
- O to się nie martw – odparł, otwierając drzwi – a raczej wrota – szafy. Pomogłem mu pakować ciuchy, kosmetyki i resztę jego rzeczy, których było naprawdę mnóstwo. Uporaliśmy się ze wszystkim nieco w ponad godzinę.
- Możemy już iść? Wszystko masz? - zapytałem.
- Tak. Chodźmy już stąd, proszę...
Opuściliśmy pokój, przechodząc do salonu, gdzie na sofie siedział Akira. O dziwo, Kaia już nie było...
Ruki spojrzał na niego z żalem w oczach, rzucając w blondyna kluczami.
- Taka, to nie miało tak wyjść...! - krzyknął za niższym, kiedy ten odszedł w stronę korytarza, czekając na mnie.
- Daruj sobie... - prychnął Ruki.
- Takanori, poczekaj! Wszystko ci wyjaś...
- Dokąd to? - zatrzymałem Reitę, kiedy ten rwał się, by pójść do młodszego. Zagrodziłem mu drogę swoim ciałem.
- Złaź, bo pożałujesz... - warknął, na co ja odparłem mu stłumionym śmiechem.
- Masz go zostawić i dać mu święty spokój – rzekłem spokojnie. Blondyn tylko się zamachnął, jednak zatrzymałem jego cios.
- Akira! - usłyszałem przerażony głos szatyna.
- Takanori... Ja go nie kocham! Przysięgam!
- Yuu... Chodźmy do domu, proszę... - młodszy jęknął błagalnie, co jakiś czas zerkając z przerażeniem na Reitę.
- Dobrze, skarbie... - odparłem, po czym zostałem nagrodzony zdziwieniem Reity oraz wielkim znakiem zapytania wymalowanym na jego twarzy. Uśmiechnąłem się triumfalnie, po chwili ulegając ciągnącemu mnie za płaszcz Rukiemu.
- To wy... - zaczął blondyn, najwyraźniej nie wiedząc, jak ma to ubrać w słowa.
- Tak, jesteśmy razem – odparł Ruki. - I uwierz mi, że nic ci do tego... - szatyn ponownie odwrócił się na pięcie i wyszedł z mieszkania, ciągnąc mnie za rękę.
Kiedy opuściliśmy mieszkanie, kolejno apartamentowiec, szatynek przylgnął do mnie mocno.
- Dziękuję... - powiedział półszeptem.
- Za co mi dziękujesz? - zapytałem, przygarniając do siebie mocniej drobne ciałko.
- Obroniłeś mnie...
- Zawsze będę cię bronił. Zawsze, kiedy zajdzie taka potrzeba. Choć mam nadzieję, że takich sytuacji będzie jak najmniej... Nie lubię, kiedy grozi ci coś złego...
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę...
- Wracajmy do domu, Taka... Zrobiło się ciemno i zimno.
- Wracajmy, mój superbohaterze... - zaśmiał się, całując mnie w policzek.
Walizki upchnęliśmy w bagażnik samochodu, po czym pojechaliśmy do domu, gdzie w spokoju mogliśmy zacząć nowy etap w życiu.
Z pewnością wszystko będzie tak, jak powinno. Mam dobre przeczucia...
*kilka dni później*
[Ruki]
Obudziłem się z samego rana jako pierwszy. Zerknąłem na zegarek. Była szósta rano. Delikatnie przewróciłem się na drugi bok, by móc wtulić się w tors ukochanego. Przerzuciłem rękę przez jego brzuch, a już po chwili poczułem, jak Aoi przygarnia mnie do siebie, gładząc lekko moje plecy. Bardziej się w niego wtuliłem. Czułem się tak bezpiecznie...
Leżąc tak, patrzyłem się gdzieś przed siebie. Mimo że panowała kompletna cisza, czułem, że Yuu nie śpi. Zerknąłem na jego twarz. Faktycznie, obserwował mnie z pięknym uśmiechem.
- Obudziłem cię? - szepnąłem cichutko.
- Nie... - uśmiechnął się. - Wcześnie wstałeś.
- Jakoś nie mogę spać...
- Postaraj się. Jeśli się nie wyśpisz, nie będziesz mógł później funkcjonować.
- Ale... Będziesz tu?
- Oczywiście, kochanie. Będę tu tak długo, dopóki się nie obudzisz ponownie. Śpij... - pogładził mnie po głowie, a ja posłuchałem go i zamknąłem oczy, czekając na sen.
Kiedy tak leżałem, nagle ni stąd, ni zowąd tknęła mnie myśl... co się dzieje z Kou? Dlaczego nie chce nikogo widzieć? I chyba najważniejsze... Dlaczego tak potraktował Yuu?
Czułem, że muszę wziąć sprawę w swoje ręce. Przecież nikt inny się tym nie zajmie, a skoro tak, to nasze zawieszenie niebawem zamieni się w rozpad... Tego bym nie chciał, choćbym nie wiem jak nienawidził Reity, czy Kaia... Mam Aoiego i dałbym sobie radę.
Poza tym, mimo wszystko, nadal jesteśmy zespołem. Nadal mamy fanów...
Muszę coś z tym zrobić, tylko... jak?
Po kilkunastu minutach rozmyślań zasnąłem wtulony w gitarzystę.
Gdybym potrafił mu pokazać, jak bardzo go pokochałem...
Taka postaraj się :D na pewno się uda jemu zawsze się udaje :)
OdpowiedzUsuńWybacz za brak komentarzy w poprzednich częściach :( Gomene :* ale nie jestem dobra w komentowaniu :)
ZNÓW COŚ WIDZĘ. XD
OdpowiedzUsuńOm, wyczuwam Uruki. *u*
Nawet już mam obmyślone, jakby do tego mogło dojść. >||D
Albo... Om, om, om. *u* AoixUruhaxRuki! >D
Choć bardziej widzę Uruki i Aoi'a z depresją. XD
Czekam na next'a. :3
Ajjjjjjjj~ Nie wiem, jak to się stało, że to cudeńko od wczoraj sobie tutaj jest, a ja odnajduję to dopiero dzisiaj!
OdpowiedzUsuńŚlepa jestem na starość, ot co .__.
Ale!
Wracając do fabuły i tego cudeńka - cieszę się, bardzo-bardzo-bardzo-bardzo-bardzo mocno się cieszę, że w sumie do niczego nie doszło z Akira! Gdyby zaczął na niego krzyczeć, chciałby go pobić, kopnąć, ugryźć, nie daj Boże zgwałcić (!) to chyba osobiście bym mu wpier.. Ale Yuu obroni naszego Maluszka, prawda? <3
Jak nie, to.. Bój się mnie, Kochanie..
Kai .__. Zawiodłam się na Tobie, Pyszczku.. Krzywdzić Ruksa w taki perfidny sposób.. A, skoro o "perfidności" mowa - Akira, miejże trochę honoru i chociaż nie okłamuj go tak! Zaraz naprawdę się zdenerwuję! >X<
I Ciocia Asu chce małe, puchate, czarnowłose z gitarką i mikrofonem maleństwa <3 *U* Awww, słodkie dzieciaczki by były *U*
Wiem coś o tym.. Też troszkę się wyżywam na Aosiu w SWI ._. Chcę to naprawić, ale nie wiem jak xD" Za głęboko w to zaczęłam brnąć DX I oczywiście się nie gniewam <3 Aww, Kotek, Ty bierz ode mnie wszystko, co chcesz <3
Koniec spamu. Idę się produkować.
Chyba mnie trochę natchnęłaś <3
Dziękuję za ten rozdział! Buziakiiiii <3
no i gites majonez:D dłuugie notki są fajne:D
OdpowiedzUsuńAoi fajnie załatwił sprawę chodź myślałam że będzie więcej łez Rukiego. ale notka i tak cudna kochana:) już nie mogę się doczekać kolejnej długiej części:D pozdrówka i trzymaj się cieplutko
och, może to zabrzmi zabawnie, lecz mnie zdziwiło zdziwienie Reity, iż Ruki jest z kimś innym, kimś kto go kocha. Jakby nie patrzeć widzieć swojego [już byłego] całującego czy obściskującego się z innym - nie...to wcale nie jest dziwne czy bolesne -,-
OdpowiedzUsuń-Tak więc powstałam, przeczytałam kolejną część i czekam oczywiście na dalsze losy Maleństwa. Nie mogę się również doczekać, co wyjdzie z Uru, szkoda mi go =(
A co do Kaia, hmm...staję się dość ciekawą postacią *myśli* x3
Za niedługo powinnam dodać nowy shot ^^
*tula* niech pomysły Cię nie opuszczają
No więc... Przeglądam Twojego bloga od dawna, ale jakoś nigdzie nie zamieściłam komentarza-do tej pory nie mam pojęcia jak to się stało- a co idzie za tym, nigdzie nie wyraziłam mojej radości z powodu kolejnej części jakiegokolwiek opka, shota ect.ect. Podoba mi się Twój styl pisania i pomysły, które prezentujesz w swoich opowiadaniach!
OdpowiedzUsuńA co do ,,Pomóż mi... zapomnieć'' to... Miałam nikłą nadzieję, że Szanowny Pan Akira Suzuki choć trochę powalczy (kłotnia... Ewentualnie jakieś rękoczyny xd) z Aosiem, ale i tak się cieszę z kolejnej części!! Czekam na dalszy rozwój wypadków.
Dobra, pierwszym komentarz nie powinien być długi, bo to chamskie(takie odnoszę wrażenie).
Powodzenia i Weny!!!
Chizuru
Czytając Twoje notki wpadam w kompleks niższości >.< oby tak dalej ;3
OdpowiedzUsuń