Część siódma do Was przyszła, więc przywitajcie ją ładnie komentarzami pod rozdziałem.
Ahso, ostatnio miałam małe... ,,podłamanie'', lecz myślę, że mimo wszystko dotrwam z tym blogiem do końca świata. Chciałam rzucić pisanie, lecz... Myśląc o Was, nie umiałabym...
I jeszcze jedno, ważne! ZREZYGNOWAŁAM Z TROLLINGU. Zbędne rozciąganie akcji. Mam nadzieję, że się nie gniewacie.
A teraz zapraszam na mini-część minipartówki, przepraszając za błędy i tak dalej~
______________________________________________________________
Gdy obudziłem się po raz drugi dzisiejszego dnia, zauważyłem, że Aoiego nie ma ze mną. Zegar wskazywał 13:00. Nieźle sobie pospałem...
Podniosłem się do siadu, przecierając dłońmi zaspane oczy. Następnie wstałem z łóżka, zaściełając je dokładnie.
- Aoi...? - zawołałem, lecz odpowiedziała mi jedynie głucha cisza. Przecież obiecał, że będzie obok dopóki się nie obudzę! Rozejrzałem się po całym mieszkaniu i nigdzie go nie znalazłem.
Po chwili sięgnąłem po telefon i wybrałem numer do gitarzysty. Jednak po krótkim sygnale łączenia usłyszałem dźwięk dzwonka jego komórki, dobiegający z sypialni.
- Super... - westchnąłem, mówiąc sam do siebie i rozłączyłem się. Postanowiłem po prostu poczekać...
Przez ten czas ubrałem się, zjadłem śniadanie i obejrzałem jakiś nudny film.
Dopiero kiedy po jakimś czasie poszedłem do kuchni po raz drugi, zauważyłem karteczkę przyczepioną do lodówki. Zacząłem czytać...
Kochanie...
Spałeś tak słodko, że nie miałem sumienia Cię budzić. Mam nadzieję, że wybaczysz mi niedotrzymanie porannej obietnicy. Menedżer do mnie dzwonił, że mam przyjechać, by uzgodnić parę spraw w związku z zawieszeniem naszej działalności. Nawciskałem mu, że jesteś chory, więc oszczędził cię, byś nie musiał wychodzić z domu. Wrócę około 16:00. Kocham cię~! ♥
Yuu
Czytałem karteczkę z uśmiechem na twarzy. Jaki on kochany! Będę musiał mu podziękować...
Zerknąłem na zegar, wskazujący 14:00. Miałem jeszcze dwie godziny wolnego czasu. Zacząłem się wówczas zastanawiać, co mógłbym porobić...
No tak...! Przecież miałem zrobić coś w sprawie z Uruhą.
Zastanawiałem się jeszcze chwilę, czy to aby na pewno dobry pomysł... Z drugiej strony, jeśli ja nie wziąłbym sprawy w swoje łapki... Nie, nie...! Muszę tam iść i wypytać go o wszystko...
Ułożyłem włosy, lekko się umalowałem i skierowałem się do korytarza. Sprawdziłem jeszcze, czy wszystko jest w należytym porządku, po czym nałożyłem płaszcz, buty, wziąłem trochę pieniędzy na taksówkę i wyszedłem z domu, zamykając go na dwa zamki.
Podróż niesamowicie się dłużyła. Czemu on, do cholery, musi mieszkać tak daleko?
Po jakichś 20 minutach jazdy taksówką, samochód się zatrzymał. Zapłaciłem, wysiadłem z pojazdu i poszedłem w stronę odpowiedniego bloku. Rzadko tu bywałem. Nigdy nie trzymałem się z Kouyou jakoś... blisko.
Wszedłem do klatki. Kolejno wspiąłem się na 4 piętro, gdyż winda była zepsuta. Następnie stanąłem przed mocno zniszczonymi drzwiami.
Zapukałem dość głośno. Po dłuższej chwili czekania w drzwiach stanął Uruha. Uśmiechnąłem się do niego blado, lecz gdy zlustrowałem go od stóp do głów... lekko się skrzywiłem. Co on z sobą zrobił?! Nigdy nie widziałem go w takim opłakanym stanie...
- Cześć... - przywitałem się – mimo wszystko – w miarę przyjaźnie. W końcu muszę go jakoś zachęcić do rozmowy...
- Cześć – odpowiedział bezemocjonalnie.
- Mogę wejść? - zapytałem.
- Po co? - odparł złośliwie.
- Chcę pogadać...
- Kai cię przysłał – stwierdził.
- Tym razem nie trafiłeś...
Kou jeszcze chwilę na mnie patrzył, po czym namyślił się, by mnie wpuścić. Przeszedłem od razu wgłąb mieszkania, lecz Uruha wyprzedził mnie, odgarniając ubrania, śmieci i resztę rzeczy, leżących na podłodze, tworząc coś w rodzaju ,,drogi głównej''. Czyli 'byleby móc przemieszczać się po mieszkaniu'...
Jak można żyć w takim syfie?!
- Więc o co chodzi? - zapytał po jakimś czasie, wchodząc do kuchni. Podreptałem za nim.
- Zmieniłeś się...
- To znaczy?
- Schudłeś, zmizerniałeś... - przyjrzałem się jego oczom. Miał jakby... nieobecny wzrok... - Co się dzieje...?
- Wszystko jest w porządku... - odwrócił głowę, by nie patrzeć mi w oczy.
- Właśnie widzę.
- Skoro tu jesteś... Może masz pożyczyć trochę kasy? - zapytał, drapiąc się w tył głowy.
- Eh? - zdziwiłem się tą bezpośredniością i nagłą zmianą tematu.
- No... Na czynsz nie mam... Rozumiesz...
- Kouyou, mnie nie oszukasz... Przecież widzę, że coś jest nie tak!
- Takanori... Proszę...
- Nie. Masz mi powiedzieć, co się dzieje. Na czynsz z pewnością ci nie brakuje – skwitowałem.
Kouyou westchnął ciężko, siadając na kuchennym krześle. Schował twarz w dłoniach, po czym ja też usiadłem.
- Nie chcę o tym gadać...
- Kai chce cię wywalić, wiesz? Na razie zawiesiliśmy działalność...
- Niech robi co chce...
- Okej... Jak wolisz. Więc nie przyszedłem tu po to, by wypytywać cię o twój stan zdrowia, skoro nic nie chcesz mi powiedzieć. Sam widzę, co z tobą nie tak...
- Wiedziałem... Więc czegóż możesz ode mnie chcieć? - zapytał sarkastycznie, zerkając na mnie.
- Przyszedłem z małą prośbą.
- Do rzeczy... - ponaglał mnie, co mnie trochę irytowało.
- Chciałem cię prosić... Bo... Chcę, byś zostawił Aoiego w spokoju... Rozumiesz...
- C-co? - spojrzał na mnie, jak na głupka.
- No... Po prostu wiem, jak go wtedy potraktowałeś... Ledwo się chłopak pozbierał...
- Ja mam mu dać... spokój? Ty... Ty wiesz, co ty mówisz...?
- No... A co jest w tym niezrozumiałego...? - palnąłem jak ostatni idiota. Oczywiście, to takie normalne, że prosi się kumpli o zerwanie z kimś kontaktu...
- Co jest niezrozumiałego?! Ruki! Ja... Ja go kocham! Rozumiesz?! To dlatego udawałem jakiegoś pieprzonego hetero! Dlatego nie chodziłem na próby! Bałem się, że mogę coś odpalić, rozumiesz?! Ja... To dlatego zacząłem ćpać. Aby... zapomnieć...
- Zapomnieć... - powtórzyłem cicho. W tym samym momencie zrobiło mi się słabo. Wszystko wokół zawirowało i na chwilę poczerniało... Po chwili odzyskałem zdolność prawidłowego widzenia.
- Ruki...? - Kouyou podszedł do mnie. Zauważyłem łzy w jego oczach. - Płaczesz...? - zapytał. Ja płaczę...? Płaczę... Kurwa! - Takanori, wszystko w porzą... - jednak po chwili uciął swój bezsensowny monolog. - Takanori... - zaczął ponownie, chcąc mnie najwyraźniej sprowokować do wyżalenia się. Co to, to nie.
- Spieszę się... Ja... Wybacz... - otarłem łzy, które nie wiem kiedy zaczęły wypływać z moich oczu.
Uruha... Kocha kogoś, kogo kocham ja... Z kim jestem... Z kim mieszkam... I ten ktoś kocha też Uruhę... Przecież to... To mnie całkowicie...
Wyklucza...
- Takanori! Proszę, zaufałem ci! Nie mów mu tego... Błagam! - pociągnął mnie za rękaw, gdy wychodziłem z jego mieszkania. Spojrzałem mu prosto w oczy.
-Nie powiem mu... Przepraszam, naprawdę się spieszę... - mówiłem ze stoickim spokojem.
-Dlaczego płaczesz...?
- Nie płaczę...
- Widzę...
- Uruha, proszę, daj mi spokój... - ponownie podjąłem próbę wyjścia z domu.
- Nie...! Czekaj... - znów mnie zatrzymał. - Przyjdziesz do mnie jutro...? Proszę...
- Kouyou, ja...
- Proszę, Takanori...
- D-dobrze... - pewnie będę tego żałował. Ale czego nie robi się dla przyjaciół...
Gdy opuściłem mieszkanie Uruhy, wyjąłem z kieszeni swój telefon. 23 nieodebrane od... Aoiego. Miałem totalny mętlik w głowie...
Mam powiedzieć Yuu o tym, co wyznał mi Kouyou? Czy może działać dla jego dobra, nic nie mówiąc? Przecież to jego szczęście liczy się dla mnie najbardziej...
Wyszedłem z budynku i zamiast zamawiać taksówkę, postanowiłem przejść się na postój. Znajdował się trochę daleko, jednak spacer był mi w tamtej chwili bardzo potrzebny...
Dotarłem do domu godzinę później.
Kiedy wszedłem do mieszkania, Aoi zerwał się z kanapy i podbiegł do mnie, tuląc do siebie. Czułem się niezręcznie... Trochę jak intruz...
Teraz, kiedy jest już pewne, że Uruha i Yuu kochają się nawzajem, jestem tu... niepotrzebny...?
Usłyszałem tuż przy uchu ciche ,,gdzie się podziewałeś?''. Nie odpowiedziałem nic, tylko wtuliłem się w gitarzystę jeszcze bardziej. Ten jednak odsunął mnie od siebie, spoglądając na moją zapłakaną twarz. Wiedział, że coś jest na rzeczy, lecz zignorował to, zdejmując ze mnie płaszcz, chustę i buty. Wziął mnie na ręce, niosąc do sypialni. Byłem cholernie zmęczony dzisiejszym dniem, mimo że poza domem spędziłem jakieś 4 godziny...
Aoi położył mnie na łóżku, kładąc się obok mnie. Przytulił mnie mocno, co raz całując mnie we włosy.
Bicie jego serca koiło moje nerwy... Był dla mnie, jak lek. Chwilowo znów czułem się spokojny i taki... bezpieczny...
愛子~
______________________________________________________________
No i co, namieszałam troszkę, ne? >D
Komentarze:
Yuriko Shiro:
Witam cieplutko nową czytelniczkę :3 Klawiaturka nie gryzie, naprawdę! Liczą się chęci <3
サノイ
MASZ WIZJĘ XD
A już, Uruki byś chciała. Tytyty, Ruki jest grzeczny! Trójkąt...? Nieee... Jeszcze nie piszę na takim poziomie, by tworzyć trójkąty XD Blabla, zobaczysz, co się będzie działo. Powyższa część trochę zmąciła Twe wizje ^^
Asu:
Kocie~ Ty normalnie nie wiesz, jak ja kocham Twoje komentarze! <3
No widzisz, Akiś się powstrzymał i wszyscy są happy ^^ Taktak, Yuu obroni naszego Maluszka zawsze i wszędzie! Przecież to Aoisuperherodzielneseme <3
Ciocia Asu za dużo sobie wyobraża! Daj im się hajtnąć, kurde, a nie o dzieciach już myślisz. A skoro o hajtaniu się mowa... Sądzisz, że Ruks nadal będzie z Aoim? Po tej części? Pogłówkuj :>
Buziaki <33
Tynka
Ruks to nie baba, Ruks to uke XD Uke też płaczą, ale znacznie mniej. Tak sądzę... Nienie, Rukiś jest po prostu dzielnym uke :3
Mru <3
Ina
To miało wyjść tak sztucznie, ukazując głupotę Akiry XD Pokazanie braku jego mózgu chyba mi się udało...
Uru... Co będzie z Uru, nie powiem~ Taki surprajsik, ne~
Kocham Twoje shoty <3 Przepraszam za niekomentowanie ich ostatnio, ale transfer mi się zje... No, rozumiesz. Postaram się to jakoś nadrobić, jeśli mi się uda.
Koche <3
Chizuru
Kolejna nowa buźka, tak strasznie się cieszę! <33 I cieszę się, że Ty się cieszysz, bo radość czytelników to podstawa :D Dziękuję za pochwały, wiele to dla mnie znaczy <3
Och, za dużo byś chciała. A do rękoczynu prawie doszło, ne? XD
Ja lubię długie komentarze, więc się nie oszczędzaj, tylko pisz, pisz, pisz i oceniaj! :3
Buziaki :3
Doku
JAKI KOMPLEKS NIŻSZOŚCI? ;_; Błagam Cię, to są zwykłe, amatorskie, niezbetowane (!) opowiadania! Ach, ale proszę, nie opuszczaj mnie. Nawet jeśli ten kompleks niższości faktycznie się zrodził ;_;
*hugu* <3
W takim momencie skonczyc?! Ciekawe... i tak cie kocham xD
OdpowiedzUsuńDokładnie! Jak można kończyć w takim miejscu?! Jesteś okrutna! :)
OdpowiedzUsuńAle podobało mi się :) Może będzie trójkącik :D
Tak, więc..
OdpowiedzUsuńMam down'a, jestem na to za głupia.. Fabuły w moim własnym opku przewidzieć nie umiem, a Ty mnie prowokujesz do tworzenia się tutaj?!
Dziwne rzeczy z tego wyjdą, oj, dziwne.. xD
Ale!
Jak tak paczę i paczę to widzę.. Hm.. Coś a'la Aoi chce do Uru i Ruksa, Ruki nie chce do nikogo (ale do Aosia bardziej), a Uruś się czai na Aosia.. ALE! Zawsze możesz jeszcze Reitę wcisnąć! Żeee... Ruki załamany pobiegnie do Reirei'a, hę? D: *WYSILA SIĘ* Równie dobrze mogłabyś zrobić trójkącik.. CZWOROKĄCIK! Rei zerwie z Kai'em, wróci do Ruksa, który będzie z Aoi'm, który będzie z Uru!
LOGICZNE
Boże, zmęczyłam się.. xD Ciekawe, czy trafię? XD
I mała apelacja do Urusia:
O G A R N I J S I Ę, K A C Z K O !
Koniec apelu <3
Dobra, zmęczyłam się XD Idę się napić wody i zjeść jogurta!
Czekam na następny, liczę, że z czymś trafiłam, kocham, całuję, przytulam, cmokam itp. <3
Bai baaaaai <3
Jak można było przerwać w takim momencie?
OdpowiedzUsuńCoś chyba idzie w stroję trójkąta miłosnego.
Wybacz, że nie komentuje ale ostatnio nie ciągnie mnie do yaoi.
eeemmm notka zaaajebista:D
OdpowiedzUsuńtaki rozwój i zawrót akcji.
ciekawe co będzie dalej.
już nie mogę się doczekać
pozdrawiam i buziaczki:*
Jak ja kocham Twoje opowiadania *.* ale mam dwie wady ZA KRÓTKIE T.T i jestem ciekawa co u Kaia i Reity XD ogólnie bosko ^^ i...JEZU JAK BĘDZIE URUKI I REIKAI W JEDNYM OPOWIADANIU TO ZGINE *____* ale z kolei Ruki i Aoi są tacy slodcy że aż żal ich rozdzielać >.< no, to czekam na następne części i życzę weny~
OdpowiedzUsuńCo ja tu...a tak! JAPIEPRZĘOWDUPĘNAMOJESEMEIKURNAMAĆ!! Przepraszam za moje niezbyt wyrafinowane (delikatnie rzecz ujmując) powitanie, a raczej jego kompletny brak-ale ze mnie podły padalec-ale to pierwsze co nasunęło mi się na myśl po przeczytaniu tej części. Dokończę tę myśl, ale najpierw... Dziękuję za ciepłe powitanie <3<3 Cieszę się, że Ty się cieszysz, że ja się cieszę C: ale to tylko i wyłącznie Twoja zasługa :))
OdpowiedzUsuńW kwestii tamtych rękoczynów, to ja nie życzę Aoi'emu czegoś złego( broń Boże!!!) tylko... Rei tak łatwo oddał Rukiego Aoi'emu... No mam na myśli żeby jego czyny były adekwatne do słów, ALE TO JUŻ BYŁO, TAK WIEM. Chociaź teraz jak na to patrzę to stwierdzam, że wyszło Ci to świetnie... Mój opóźniony zapłon jeśli o pochwały chodzi, czasami blondynki (reitukistki) tak mają. A więc żeby nie było CHWALĘ CIĘ ;)
Wracając do tematu głownego: bieeeednyyy Ruuuuu!!!!! Ja go przygarnę i zamieszkamy razem w futerale na gitarę! Uru!! Mama ciebie nie nauczyła, że narkotyki są be?! Chociaż czytać Twoje opowiadania to tak jakby trwać w nałogu C: Ja wiedziałam, że Uru kocha Aoi'ego... Mój radar to wykrył! Zaraz się okaże, że wszyscy zaczną popełniać samobóstwa, bo świat jest podły!... Nie no oby nie. Mam nadzieję, że waszystko będzie miało swój HAPPY END... Wtedy mnie depresja nie dopada....
Jeszcze jedno zasadnocze pytanko, mianowicie cemu to było takie klóciutkie. Kce jesce!!! Z góly dziękuję ;**
Jakoś mi dzisiaj komentowanie nie wychodzi, więc wybacz mi ewentualne niespójności, błędy ect. ect.
PS. Być może doczekamy się dnia, w którym moje komcie będą zbliżonej długością do tych od Asu-chan( przy okazji pozdrawiam!)
Poskramiaj swoją Wene i pisz, bo znów jestem na głodzie C:
Buziaczki
Chizuru
Nie, nie namieszałaś. C:
OdpowiedzUsuńWręcz przeciwnie, ja nadal tu widzę Uruki i mniej więcej czegoś takiego się spodziewałam XD i nawet, jeśli wyjdzie z tego Aoiha, to i tak mam kilka wizji! >D
Tuturut, czekam na next i żebyś tylko miała BARDZO DUŻO weny! C:
uch~ tak, troszkę na pewno.
OdpowiedzUsuńTak czytam 'wyznanie' Uru i po chwili szok, a następnie jak Ruki rozmyślał nad tym, za każdym darem czułam małe ukłucie w klatce. To po prostu...zabolało i mnie <3
huh? ucięło mi koment =(
Usuńnie mam pojęcia, co może się teraz wydarzyć, w zasadzie wieele jest teraz możliwych opcji. [to niezwykłe, kiedy można takie rzeczy poczuć. lubię to] Czekam na kontynuację, mam nadzieję, że w niedługim czasie ^w^
I rozumiem; dziękuję bardzo, że czytasz - to już mi wystarcza <3
Nie opuszczę, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz ;p Booooże te opka są takie suuuper ^^ chyba zawieszę działalność na jakiś czas, muszę obudzić wenę, bo moje wypociny mnie dołują. Kocham i wpadaj częściej na gg, bo tęsknię Kociu <3
OdpowiedzUsuń