czwartek, 24 maja 2012

ReitaxRuki, cz. 4: ,,Długo i szczęśliwie?''

Przepraszam za takie opóźnienia.
Miałam zbyt wiele na głowie. Szkoła, obowiązki domowe.
Ale co ja tu będę...
Nie wiem, czy czy opko ma ręce i nogi, bo pisałam to na szybko. Może później sprawdzę błędy.


Serdecznie dziękuję czytelniczkom za miłe komentarze ♥
Oto ostatnia, czwarta część.
To opowiadanie mnie już męczyło, naprawdę.
Powiem tylko, że jutro dam tu oneshota RxR za tak długie czekanie:3
Miłego czytania~


____________________________________________________






Mijały kolejne dni. Fujimoto sprowadzał nowych kolegów. Słabłem psychicznie i fizycznie, lecz w domu byłem szczęśliwy... Narkotyk był cudownym wynalazkiem. Aż dziwiłem się, czemu wcześniej nie zacząłem brać. Kasy miałem sporo, więc większość wydawałem na kolejne działki.
Zamiast przytyć - schudłem dodatkowo kilka kilo. Rytuał po zajściu do domu, w postaci prysznica, powtarzał się. Płakałem po nocach przez przytłaczającą bezsilność, kiedy w szufladzie biurka nie odnalazłem kolejnej porcji mojego leku.


Ale to już ostatni dzień. Pobity, wykończony, cały poraniony w dolnych partiach ciała, zawlokłem się do szkoły. Dzisiaj był sam... Zrobił swoje. Nie reagowałem. Wszystko od środka mnie piekło. Rany niesamowicie rwały, ale ja już nie czułem bólu... Byłem obojętny. Nic mnie nie ruszało. Czyżbym się uodpornił...?
Starzy nie zauważali, że jestem pobity, że nic nie jem i nie wychodzę z pokoju... Matka zaczęła nie wracać do domu na noc, a ojciec upijał się częściej. Nikt nie widział, że cierpię...
Ty byś widział, Aki, gdybym pozwolił ci zobaczyć...
   Kiedy profesor skończył, ostatkami sił stanąłem na nogach. Wyszedłem ze szkoły. Dziś walnął mnie w szczękę tak, że rozciął mi wargę... Bo nie krzyczałem.
Szedłem pustą uliczką. Tą samą, w nadziei, że spotkam dilera. Jednak nie było go tam, a w jego stałym miejscu obecnie stał ktoś inny. Blondyn, uderzająco podobny do Akiry.
-Ruki?! Ruki! Co się stało?! Kto ci to zrobił?! Słyszysz mnie? Ruki...! - czułem, jak padam. Zawirowało mi w głowie.
-Rreiii...?
-Ruki, co się dzieje?!
-Fujimoto... Zrobiłem to, by cię chronić, Aki... - zemdlałem.
Ja cię kocham, Akira...


Obudziłem się w szpitalu. Słyszałem kilka męskich głosów, dyskutujących o czymś. Blask szpitalnych jarzeniówek oślepił mnie. Poczułem głód. Ten głód. Automatycznie sięgnąłem ręką do szufladki szafki, stojącej obok łóżka w nadziei, że znajdę mój narkotyk. I to był błąd. Chyba miałem założone szwy, bo każdy ruch skutkował niemałym bólem w dolnej części ciała.
-Patrzcie, wybudza się...!
-Ruki...? Uru, zawołaj lekarza, szybko!
-A...Akira...?
-Nie, tu Kai... Jak się czujesz?
-Kai... Ja... Nawaliłem, przepraszam... - chcę strzykawkę...
-Glupku, gdybym cokolwiek wiedział! To ja przepraszam...
-Wszyscy przepraszamy - wtrącił zmieszany Yuu.
-Dajcie spokój... Ale... To wy wiecie o wszystkim...? - dajcie mi... Strzykawkę...!
-Akira coś wspominał. Do tego wiele można było wywnioskować z opinii lekarza... Zresztą, nie wiesz, jak on to bardzo przeżywał... Non-stop siedział na próbach z komórką w ręku. Martwił się, kiedy zachodził do ciebie, a otwierał twój spity ojciec, mówiąc, że cię nie ma...
-Przychodził...? Do mnie? - strzykawkę...
-Mhm.
-A gdzie on teraz jest...? - dajcie mi... Akirę.
-Ledwo go stąd wyciągnęliśmy do bufetu. Własnie teraz tam siedzi. Jest załamany... Zaraz po niego zadzwonię - zaproponował Kai.
-To ile ja tu jestem...?
-3 dni leżałeś w śpiączce - wyjaśnił Aoi. Dosłownie dwie minuty później w progu pojawił się basista. Podbiegł do mojego łóżka, czule głaszcząc po ręku. Nie wyglądał najlepiej. Miał podkrążone oczy.
-Jak się... - zaczął.
-Jestem! - przerwał mu Uruha, wpadając do pokoju z lekarzem.
-No, widzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Musi pan zacząć jeść. I oczywiście uważać na szwy, które panu założono... Powinno być z górki... Proszę dużo odpoczywać - doktor pomajsterkował coś przy kroplówce i wyszedł.
-My też pójdziemy - uśmiechnął się Kai, wypychając gitarzystów z pomieszczenia.
-Ruki... - zaczął blondyn. - Boże, Ruki... - popłakał się. Sam miałem ochotę zrobić to samo. - Wiem, że jest ci ciężko, ale... co on ci robił...?
-Ja... Nie chcę o tym...
-Fujimoto. Co on ci zrobił...?
-Akira...
-Proszę...
-On... - odwróciłem głowę w drugą stronę, zaciskając dłonie na białej pościeli. - Gwałcił mnie... Bił... To bolało... A potem przyprowadzał kolegów i...
-Czemu mi...
-On powiedział, że jeśli coś powiem, to zrobi ci krzywdę...! - spojrzałem mu w oczy. - Chciałem cię chronić, Akira...
-Cierpiałeś przeze mnie?! Głupku... Ale... Dlaczego masz takie pokłute ręce...? - wskazał w konkretne miejsce, gdzie widoczne było wiele nakłuć... Nie chciałem go okłamywać.
-Bo... Narkotyki... To one sprawiały, że czułem się... szczęśliwy...
-Nie pozwolę, byś nadal brał to gówno. Nie pozwolę...! Martwiłem się... Głupku, ja... ja cię kocham! Kocham, rozumiesz...? - schowałeś twarz w rękach, płacząc.
Czułem się, jakby spadł na mnie zimny deszcz. Przestałem płakać i patrzyłem na Reitę zaciekawionymi oczami. To... On...
-Ko... Kochasz mnie...? - popatrzył na mnie zdezoriwntowany, jakby nie wiedział, co mi przed chwilą wyznał. - Ja... Też cię kocham, Aki...
-Ru... - nachylił się nade mną i lekko musnął moje usta swoimi, by po chwili mnie pocałować.
Tak długo na ciebie czekałem...
Ale teraz jestem zmęczony. Zbyt wiele wrażeń...
Blondyn zauważył, że powieki same mi opadają. Usiadł więc na krzesełku, obok mojego łóżka i gładził uspokajająco po głowie. Uśmiechnął się przez łzy. Zasnąłem.
Dobranoc, mój Aki...


    Z dnia na dzień robiłem coraz większe postępy. Dwa dni później dałem radę chodzić. Co prawda o kulach, ale zawsze coś. Akira powiedział mi, że kiedy ostatni raz do mnie zachodził, ojciec rzucił w niego moimi rzeczami i kazał mi to przekazać. Od teraz będę mieszkał z Reitą. Bo on tak chciał...
Prawie wyleczono mnie z anoreksji, a dzięki Reicie przestałem odczuwać głód na kolejne dawki narkotyku.
Czułem się coraz lepiej, aż w końcu wypisano mnie ze szpitala. Rei miał łzy w oczach, gdy dowiedział sie o wypisie. Chłopaki dowiedzieli się o nas i potraktowali nas naprawdę miło. Cieszyli się, że jesteśmy razem.
A Fujimoto był poszukiwany od dłuższego czasu. Okazało się, że zmienił nazwisko, a w innych szkołach, gdzie pracował wcześniej - również molestował tamtejszych uczniów. Lecz nikt - do tej pory - nie odważył się na niego donieść.
Kai przywrócił mnie do GazettE. Znów byliśmy nienormalną, patologiczną 'rodzinką'. W końcu byłem szczęśliwy. Dzięki mojemu nowemu narkotykowi. Dzięki Akirze...


    Przez wizyty u psychologa powoli dochodziłem do siebie. Było dobrze. Szczególnie, że miałem dla kogo się leczyć. I miałem kogo kochać... Gdyby nie Reita, pewnie by mnie tu nie było. Wszystko zawdzięczam właśnie jemu.
Dziękuję, Aki...


Teraz mieszkałem z moim ukochanym. Nie utrzymywałem kontaktu z rodzicami. Pewnie nawet o mnie zapomnieli...
Tego wieczoru siedzieliśmy razem pod kocem i oglądaliśmy filmy. Siedziałem oparty o klatkę piersiową Reity, a on obejmował mnie ramionami. Popijaliśmy czerwone, słodkie wino, które kupił. Pomińmy fakt, że ekspedientka w sklepie ledwo dała alkohol niepełnoletniemu basiście. Widocznie jego urok zadziałał...
-Rei...?
-Tak, kochanie?
-To teraz będziemy żyli długo i szczęśliwie? - zapytałem, oglądając ostatnią scenę - pocałunku - głównych bahaterów romansidła, lecącego na jakimś programie.
-Noo... Na to wygląda - pocałował mnie w czubek głowy. Odwróciłem się do niego przodem i sięgnąłem jego ust swoimi. Kiedy się od niego oderwałem, był bardzo zdziwiony. Wróciłem do poprzedniej pozycji, zmieniając kanał, na którym leciało kolejne romansidło.
Tak... Był to pierwszy pocałunek z mojej inicjatywy...




愛子~

4 komentarze:

  1. *plącze* to było takie piękne *plącze dalej*
    aż nie wiem co napisać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, nie wiedziałam, że ktoś tak emocjonalnie na to zareaguje @@
      Cieszę się, że się podobało! ♥

      Usuń
  2. Jeeeejkuuuuuuuuu, umarłam. *wyciera ostatnie łezki*
    To było piękne ;____; <3

    - Hachi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne to zakończenie. Dobrze, że Reita i Ruki są razem.
    Rozpłynęłam się "To teraz będziemy żyli długo i szczęśliwie? - zapytałem, oglądając ostatnią scenę - pocałunku - głównych bahaterów romansidła, lecącego na jakimś programie."
    Lubie drużynę RR, chłopaki naprawdę do siebie pasują. A poza tym to jest jedno z tylko z dwóch łączeń w tG jakie toleruje.

    OdpowiedzUsuń