wtorek, 21 sierpnia 2012

,,Konsekwencje obsesji'', cz. IV

Ohayou.
Wybaczcie, że tak długo nie pojawiała się część 4.
Nie było mnie w domu przez pół tygodnia i nie miałam ja przepisywać...

Dziś nie mam Wam niczego ważnego do przekazania.
Dziękuję za 8 tys. wejść i miłe komentarze. Liczę na więcej takich!

Przepraszam za błędy i zapraszam do czytania~ ♥


________________________________________________________________


Pairingi na ,,dziś'':
Jednostronna aoiha. Właściwie bardzo zanikająca.




IV

[Uruha]
-Chcę cię o coś poprosić… - zacząłem.
-O co?
-Wiem, może to głupie… Ruki będzie pewnie zły, bo dopiero co się rozstaliście, ale mi chodzi tylko o zemstę na Yuu… Czy… Czy mógłbyś przez najbliższy czas… udawać mojego chłopaka…?

Speszyłem się. Oczekiwałem wyśmiania i oznajmienia, że to najidiotyczniejszy pomysł, o jakim blondyn kiedykolwiek słyszał.
-No dobra – odparł rezolutnie.
-A-ale… To… Zgadzasz się?!
-To źle? – śmiesznie zmarszczył brwi.
-Nie… Po prostu się nie spodziewałem takiej reakcji z twojej strony…
-No daj spokój. Chcę ci pomóc i tyle.
-Dziękuję! Jesteś wielki!
-Nie ma sprawy… - chciał się uśmiechnąć, lecz wyszedł mu z tego lekki grymas.
-Reita, jeśli nie chcesz, to przecież nie nalegam…
-Powtórzę. Chcę ci pomóc, rozumiesz?
-Super… - zaśmiałem się i objąłem basistę za szyję. – To co, zbieramy się?
-Gdybyśmy wyszli z domu za pół godziny, to na luzie byśmy do studia dojechali. Po co tak wcześnie?
-Wiem, wiem, ale kazałem Yutace przyjechać trochę wcześniej.
-Yutace?
-Zapomniałem… Nasz przyszły perkusista nazywa się Yutaka Tanabe. Naprawdę bardzo miły chłopak. Kiedyś miał jakiś tam zespół, ale szybko się rozpadł…
-Z chęcią go poznam. Dobra, jedźmy już.

Przed wyjściem z domu owinąłem się jeszcze ciepłym, czarnym szalikiem, aby nadać całej stylizacji trochę przytulności. Zresztą na podwórku było zimno. W dodatku moje rude włosy ładnie komponowały się z szarością i czernią.
-Modelka gotowa? – zapytał Akira, chichocząc. Prychnąłem tylko, przestając przeglądać się w lusterku.

***

-Dziś jedziemy moim – oznajmiłem.
-Nie, jedziemy moim.
-No weź…
-Nie ma mowy. Moim i koniec.
-W sumie masz rację. W twojej bryce będę się lepiej prezentował – zażartowałem. Oboje wybuchliśmy gromkim śmiechem.

***

Dojechaliśmy na miejsce. Na parkingu wyznaczonym dla naszego zespołu stał już jakiś samochód. Zgadywałem, że należał do Tanabe.
Weszliśmy na górę, kolejno do sali, w której czekał ciemnowłosy chłopak. Krzątał się przy perkusji, oglądając ją z każdej strony. Ucieszyłem się na jego widok. W końcu tak dawno się widzieliśmy.
-Ej, Yutaka! – wykrzyknąłem, śmiejąc się na widok przestraszonego chłopaka. Podszedłem do niego, obejmując go przyjaźnie.
-Kouyou! Ładnie tak ludzi straszyć?
-Czasem trzeba – zaśmiałem się.
-Matko, jak ty urosłeś.
-Może troszeczkę. Za to ty się nie zmieniłeś. Szczególnie tu – wskazałem palcami jego dołeczki.
-Khm… - chrząknął Akira, zaznaczając swoją obecność.
-Wybacz, Reita… Um, Yutaka, to jest Akira, po ksywce Reita. Basista. Akira, to jest Yutaka, po ksywce… Trzeba wymyślić.
-Nie trzeba. Kai – uśmiechnął się, uściskując rękę blondyna
-Więc… Kai - nasz przyszły perkusista.
-Przyszły perkusista?
-No – wyszczerzyłem się. – Tu masz swój przyszły sprzęt, który jak widziałem zdążyłeś dokładnie obejrzeć.
-Łaa, super!
-A swój talent zaprezentujesz Takanoriemu. Choć raczej Rukiemu – wokaliście, liderowi i motorowi całego Gazetto. Potem dojdzie gitarzysta…
-Yuu, inaczej Aoi – wtrącił Reita.
-Więc wychodzi na to, że jesteś drugim gitarzystą – wskazał na mnie.
-Niestety…
-Musisz świetnie grać.
-Czy ja wiem…
-Och, nie bądź taki skromny. Jesteś w tym naprawdę dobry, skarbie… - dodał Akira. Zaraz, zaraz… Skarbie?!
No tak… Przecież miał udawać mojego chłopaka…
-No, no… Szczęścia – zaśmiał się Kai.
-N-nie przeszkadza ci to…? – speszyłem się.
-Skąd! Sam jestem bi - uśmiechnął się.
-To dobrze… - mruknął basista, obejmując mnie w pasie. Strasznie się wczuł… Ale nie powiem… To było naprawdę bardzo miłe.
Aoi nie okazywał mi uczuć. Jemu zależało tylko na moim tyłku. Zero ironii.
Nagle do sali wszedł Ruki z mnóstwem jakichś dokumentów formatu A4 pod pachą. Gdyby nie ,,ktoś obcy’’, pewnie nawet nie zwróciłby na nas uwagi. Jednak nie tym razem. Jakżeby mógł odpuścić sobie poznanie ,,tego nowego’’ oraz widoku Akiry, obejmującego mnie.
Kątem oka ujrzałem, jak popatrzył na Reitę i się do niego uśmiechnął. Podszedł do Kaia.
-Jestem Ruki. Wokalista i – niestety – lider Gazetto…
-Kai. Miło mi – uśmiechnął się chłopak.
-Poczekajmy na Aoiego. Zaraz powinien być. Potem sprawdzimy twoje umiejętności, a następnie… Wszystko potoczy się samo – Takanori rozłożył kartki na biurku, które okazały się być nie dokumentami, a naszymi nutami i jego tekstami piosenek.
-Nie lubisz liderowania? – zapytał Yutaka.
-Sam nie wiem… To dla mnie nie tyle obowiązek, co normalność… Te wszystkie papierki, formalności, załatwianie koncertów, wywiadów… Niby się na tym znam, bo muszę, ale… Poza tym wszystkim teoretycznie nie mam czasu na odpoczynek. Widocznie taki mój los – zaśmiał się.
-Też byłem liderem mojego pseudo-zespołu i również wszystko załatwiałem. Aczkolwiek nie byliśmy aż tak znani, by umawiać wywiady. W sumie mógłbym ci jakoś pomagać…
-Naprawdę?! Byłoby super! Obowiązki podzielilibyśmy na pół, co ty na to?
-Bardzo chętnie. Pod jednym warunkiem… - ciemnowłosy uśmiechnął się chytrze.
-Pod jakim?
-Jeśli wstąpię do zespołu…
-Ha, to się okaże, mój drogi!

Tak naprawdę wszyscy wiedzieliśmy, że Tanabe zostanie przyjęty. Nie mieliśmy innego wyjścia na chwilę obecną.
Podczas gdy Ruki opowiadał Yutace historię o odejściu Yune, ja leżałem na naszej skórzanej kanapie, przeglądając nuty.
Wtem drzwi otworzyły się. A raczej prawie wyleciały z zawiasów, pod wpływem potężnego kopnięcia. Był to nie kto inny, jak nasza Super Rockstar, Aoi.
-Wstawaj - Akira poklepał mnie po ramieniu.
-Dobra, ludzie, Aoi jest – zaczynamy przesłuchanie – ogłosił wokalista.
-Moment, moment… - przerwał starszy gitarzysta, podchodząc do Kaia.
-Um… Yutaka, ale wolę Kai – chłopak pokazał swoje dołeczki.
-Aoi. No, no… Przyszły perkusista…? – czarnowłosy oblizał się, na co Yutaka strasznie się speszył.
-Yuu, daruj sobie te gierki… - prychnąłem.
Kiedy ten ujrzał, że stoję w objęciach Reity, aż się w nim zagotowało.
-No proszę… Szczęścia, dziwko – zakpił. Ledwo powstrzymywałem się od płaczu. Tyle lat razem, a teraz…? Kiedy wszystko tak diametralnie się zmieniło? Od kiedy zaczęliśmy się nienawidzić? Kiedy straciłem nad wszystkim kontrolę…?
-Nie pozwalaj sobie, bo ci tę twarzyczkę poobijam – warknął Akira.
-A ty co? Prywatny ochroniarz od siedmiu boleści? Wszyscy na pewno drżą na twój widok – gitarzysta zaśmiał się.
-Gówno cię to obchodzi.
-A jednak obchodzi. Nie martw się, Śliczny niedługo znajdzie sobie twojego zastępcę – po tych słowach spuściłem głowę, zasłaniając twarz grzywką. Zacząłem płakać. Było mi tak cholernie przykro… W dodatku Kai z Rukim tego słuchali… Umierać, nie żyć.
-Przypominam, że za chwilę ma się odbyć przesłuchanie, a wy najwyraźniej dążycie do tego, by stracić albo gitarzystę, albo basistę! – przerwał im Ruki. Był już wkurzony takim obrotem spraw.
Yuu podszedł do Reity, i gdyby nie nasza interwencja – pobiliby się. Rozdzieliliśmy ich. Ruki Aoiego, ja Reitę.
-Albo kurwa będzie spokój, albo cię stąd wypierdolę, rozumiesz?! – wrzasnął najniższy do Yuu.
Poziom jego złości podniósł się do maksimum. Jednak zespół był dla niego najważniejszy, więc nic nie mówiąc odwrócił się i zabrał się za strojenie swojego elektryka.
Spojrzał na mnie jeszcze wzrokiem pełnym żalu. Zrobiło mi się go szkoda… Niby zawinił, ale… Chyba nie potrafię zostawić go tak po prostu…

Kiedy Ruki przepytywał Kaia, ile lat gra i tym podobne – ja chciałem pogadać chwilę z Aoim na osobności.
-Reita, zaraz wrócę… - szepnąłem blondynowi na ucho, na co ten kiwnął głową, wypuszczając mnie z objęć.
Podszedłem do Aoiego i dałem mu znak, żebyśmy wyszli z sali. Ten leniwie podniósł się z ziemi, idąc za mną.
-Zaraz wrócimy – oznajmiłem, opuszczając pomieszczenie. Odszedłem trochę dalej, by w razie czego nie było słychać naszej rozmowy.
-Czego chcesz… - warknął, splatając ręce na piersi.
-Aoi… Ja naprawdę nie chcę rozstawać się z tobą w kłótni… Załatwmy wszystko jak faceci… - dopiero po wypowiedzeniu tych słów zdałem sobie sprawę, jak komicznie musiało to brzmieć.
-Nie oddam cię temu idiocie – skwitował.
-Nie jestem twoją własnością… - odbiłem piłeczkę.
-Może i nie. Jednak ktoś tu twierdził, że Akira jest z Takanorim.
-Widocznie trochę się pozmieniało.
-Beze mnie jesteś nikim – fuknął.
-Właśnie bez ciebie jestem kimś! Ograniczałeś mnie. Zawsze! Nigdzie nie mogłem wyjść sam. Odpowiadałeś za mnie, robiłeś za mnie wszystko, czego nie musiałeś!
-Ale chciałem.
-Chcieć to sobie możesz… - prychnąłem.
-Więc co proponujesz? – spojrzał na mnie.
-Rozstańmy się pokojowo.
-Nie chcę się rozstawać! Kocham cię! Czy ty naprawdę tego nie rozumiesz?!
-Ale ja ciebie przestałem…
-Nie mógłbyś! Nie mógłbyś, rozumiesz?! – popchnął mnie z całej siły na ścianę, zaciskając dłoń w pięść. Zacisnąłem oczy, oczekując ciosu. Chwilę później zamroczyło mnie. Straciłem równowagę, upadając na ziemię.
Poczułem w ustach metaliczny smak krwi. Miałem rozciętą wargę i rozwalony nos. Nie kontaktowałem. Oberwałem tak mocno, że obraz mi się rozmywał.
Przed oczami mignął mi uciekający Aoi i biegnący za nim Reita z Kaiem. No i Ruki, próbujący się ze mną dogadać.
-Kouyou… Kou, wszystko okej?
-Ja… T-tak… Moja głowa… - złapałem się za czoło.
-Dasz radę wstać? Chodź do sali, opatrzę cię… - ledwo wstałem i podpierając się o ścianę, jakoś wszedłem do pomieszczenia, siadając na kanapie.
-Nie wiedziałem, że jest aż tak źle… - zaczął wokalista.
-Troszeczkę…
-Oj, Shima… Naprawdę nie wiedziałem, co przeżywasz…
-To nic takiego… - westchnąłem, kierując się do łazienki, by zmyć przyschniętą krew.
-Nic takiego? – zaśmiał się, szukając apteczki. Przejechałem kciukiem po dolnej wardze. Na palcu została spora ilość krwi. No dlaczego?!
-Nie znam normalności w związku… - też się zaśmiałem, wracając z powrotem na kanapę.
-A Rei?
-Co ,,Rei’’?
-Nie jest normalny? Kiedy byliśmy razem, zachowywał się dobrze…
-Ale… Bo ja z nim nie jestem… - speszyłem się. Taka uniósł jedną brew.
-Przecież widzę – mało co nie parsknął śmiechem.
-On tylko udaje, że ze mną jest… Chciałem się tylko zemścić na Yuu… Widocznie mi nie wyszło.
-Khm… Wiem coś, o czym ty nie wiesz, ale ci tego nie powiem… - żachnął. Próbowałem zrozumieć sens tego zdania, ale mój mózg nie chciał ze mną współpracować.
Ruki wygrzebał z apteczki jakiś płyn, którym kolejno nasączył gazik. Delikatnie przyłożył go do rany. Syknąłem.
-Zaraz przestanie…
-O co chodziło ci wcześniej? – zapytałem.
-Reita wyjaśni ci wtedy, kiedy przyjdzie na to czas – skwitował.
-Strasznie mi przykro, że wam nie wyszło…
-Daj spokój. Nie mamy do siebie żalu – uśmiechnął się.
-Czemu z Aoim nie możemy się tak rozstać…? – westchnąłem ciężko.
-Nie ten typ człowieka. Po prostu się od niego odetnij. Bez żadnych wyjaśnień – kiedy skończył obmywać rankę, nakleił mi w to miejsce mały plasterek. Potem wyjął ze swojej torby fluid i zamaskował mi nim opuchnięte i lekko czerwone miejsce. Na to nałożył puder, dla lepszego efektu.
-No, gotowe – stwierdził.
-Dzięki…
-Nie ma sprawy. Jeśli czegoś potrzebujesz, wal śmiało – puścił do mnie oczko, chowając kosmetyki z powrotem do swojej torby.
-Na pewno skorzystam… - uśmiechnąłem się.
Po paru chwilach do sali wrócił Reita. Spojrzałem na blondyna z uśmiechem. Ten podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Nic ci nie jest…? – zapytał. Urocze…
-Jeszcze trochę boli, ale Ruki mi pomógł…
-Dzięki… - zwrócił się do szatyna.
-Gdzie Kai? I co z Aoim? – zapytałem.
-Z Aoim pogadałem. Więcej się do ciebie nie zbliży… A Kai… Stwierdził, że odwiezie go do domu.
-Aha… A co z przesłuchaniem?
-Może jutro o tej samej godzinie, bez Aoiego? – zaproponował Takanori.
-Dobry pomysł – rzekłem. – Przekażę dla Kaia.

***


[Reita]

Po powrocie do domu zauważyłem, że Uruha ledwo trzyma się na nogach.
-Połóż się… - zaproponowałem.
-Nie, nie trzeba… - uśmiechnął się blado.
-Widzę, że jesteś niewyspany.
-Nie chce mi się spać. Tylko trochę boli mnie głowa…
-Dobrze, więc nie śpij. Chociaż się połóż…
-No okej… Ale chodź ze mną. Nie chcę siedzieć sam – rudowłosy wziął mnie za rękę i zaciągnął do salonu. Usiadłem na kanapie. Kouyou położył na moich udach poduszkę, na której później sam się położył.
Włączyłem TV, by przestać wpatrywać się w gitarzystę. Głaskałem go lekko po głowie.
Ten po chwili przewrócił się na plecy i wbił we mnie wzrok, uśmiechając się lekko.
-Dziękuję za wszystko… - uniósł rękę i pogładził mnie po policzku.
-Nie powinienem był cię wtedy wypuszczać z sali… - westchnąłem.
-Nic byś nie zrobił… - zabrał dłoń.
-Nie zostałbyś pobity…
-Och, daj spokój.
-Już nigdy nie pozwolę, by coś ci się stało…
-To było bardzo miłe wyznanie…

Strasznie żałowałem, że byłem tylko aktorem…
Kiedyś będę musiał zebrać się na odwagę i wszystko mu wyznać…

***

[Uruha]
Nazajutrz odbyło się długo wyczekiwane przesłuchanie. Kai był jeszcze lepszym perkusistą, niż Yune, dlatego został przyjęty bez żadnego ,,ale’’. Dodatkowo mianowano go ,,pół-liderem’’. Czyli jak na razie pomagał Rukiemu w wypełnianiu formalności i załatwianiu spraw.
Aoi – tak jak przewidywaliśmy – nie zjawił się dziś. Mam nadzieję, że złapią go jako-takie wyrzuty sumienia i przeprosi. Bardzo bym tego chciał…
I mimo tego, że go nie było, a Ruki wiedział, o całym aktorstwie Akiry, to basista nie szczędził w okazywaniu uczuć. Można by powiedzieć, że taki układ stał się normalnością.
Gdy przesłuchanie skończyło się, Kai wybiegł z sali pod pretekstem, że się z kimś umówił.

***

Następnego dnia, gdy przyjechaliśmy z Akirą do studia i weszliśmy pod salę, usłyszeliśmy czyjąś rozmowę. Drzwi były niedomknięte.
-Patrz… - szepnął Reita. – Przecież to…


愛子~

_________________________________________________________


KOMENTOWAĆ <3
I znów przepraszam za przerwanie w takim momencie, Nie mogłam się powstrzymać XD






25 komentarzy:

  1. Uwielbiam Aoi'a w tym opowiadaniu. Żal mi Uruhy jest. Rozdział jak zwykle wciągający. Czyżby - na końcu - to był Kai z Aoi'm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, biedny Uru. Ale wszystko, co złe, będzie musiało się skończyć, ne?
      Nie wiem, nie powiem! :<

      Usuń
  2. HA! A ja się domyślam kto tam będzie -Aoi i Kai, albo Ruks-Cuks. Ale zawsze mogę się mylić. Czekam i czekam na kolejną część=3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RUKS-CUKS, NIE MOGĘ, JAKIE TO UROCZE ♥
      Nanana, domyślaj się. I tak nie powiem XD

      Usuń
  3. Yuu to powinien dostać kopa w czuły punkt i to z trzy razy. Co za wrrrr. Biedusiek Urusiek dostał. Kai'tunia się pojawił, jak fajnie. A teraz WREDOTO jedna ty, przerywać w takim momencie. Jesteś okropna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę go walnąć! ;w;
      MUAHAHA *złowieszczy śmiech*, ale ja tak bardzo lubię to robić...

      Usuń
  4. Biedny Uru. :"< I głupi Aoi. >< Pobiłabym go za to. Dx Czyżby na końcu... Był tam Aoi i Kai? o_O
    Weny i szybko publikuj kolejną część! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIE WIEM NIE POWIEM NOOO~
      Aoi baka. Na pohybel z nim~
      Dziękuję, postaram się :3

      Usuń
  5. Jak się spodziewałaś...
    TY CHUJU.

    *podobałojejsięstrasznieaTyskończyłaśwtakimmomenciewstydźsię*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak sobie tak czytałam początek, to pomyślałam: ŁOŻESZKURWA, AOI I KAI?! O_____O W końcu coś z Kai'em.
    Niedobry Aoi. Oby oberwał trochę od Chuściaka (w sumie to nie jestem pewna, czy było coś o tym napisane, bo byłam tak podjarana nową notką, że szybko czytałam. muszę jeszcze raz, na spokojnie sobie popaczeć ^^). Mam nadzieję, że będzie taki moment, w którym Aoi będzie takim pro-uke, bo w tym opowiadaniu wszystko jest możliwe. =w=

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehehe~
      Ojej, pierwszy raz czytam, że ktoś był podjarany nową notką u mnie o-o'' Miło mi bardzo! *ukłon*
      Hjehjee, Aiko łamacz stereotypów \m/

      Usuń
  7. aaaa! wspaniały rozdział! czekam czekam! dshbfhcjsbddjch <3

    OdpowiedzUsuń
  8. ... a tam Kai-perwers trzyma krótko Aoia, np za pysk... albo może lepiej za jaja
    a opowiadanko świetne, jak zwykle czekam niecierpliwie na kontynuacje :d
    Lalalulu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waaa, ja już nie powiem, kto tu jest największym perwersem ;D
      Dziękuję, miło mi<3

      Usuń
    2. oj tam, oj tam, tylko ci się tak wydaje :P

      Usuń
  9. ojej ;__; Aoi poogódź się z Kouyou! =.=" Fajny rozdział,czekam na natępny i mam nadzieję,że Aoiha przeżyje ;____;
    Życzę weny! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aoiha to zuo. W tym opku, oczywiście. Tak strasznie wczułam się w reituhę, że omatko XD
      Dziękuję, Misu <3

      Usuń
  10. Przecież to Kai i Aoi! Mam rację?
    A więc paring to Kai x Aoi i Reita x Uruha?
    Szkoda mi Uru i żal mi Yuu, bo jest taki zuuły, a ja zawsze robię z niego wybawcę xD
    No nic - chcę next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIE POWIEM ;______;
      YUU ZUO. NIE ZROBIĘ Z NIEGO WYBAWCY. NIE MA MOWY XD
      <3

      Usuń
  11. *Nyaaa* Ruks byl tu taki kochany
    -A TEN TEKST Z autem, Uru-ach ta modelka
    -co do Yuu az sie we mnie zagotowalo
    -a za przerwanie tak nagle *nyaa* chce cos mocnego w kolejnej czesci, najlepiej KaixAoi
    *nyaaa* ja chce juz dalej ;c
    czekam, a Ty pisz i szybiutko dodawaj dalej. *nyaa* *hug*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? c:
      -Specjalnie zrobiłam z niego takiego modela, huhu~
      -We mnie też. W końcu to pisałam. A ja strasznie się wczuwam w to, co piszę XD
      -Nanana, zobaczymy, co będzie dalej C:
      *hughughug* <333

      Usuń
  12. Aoi i Kai ;>? Mam dziwne wrażenie, że bd się całować lol XD

    TsumetaiAoi

    OdpowiedzUsuń