środa, 15 sierpnia 2012

,,Konsekwencje Obsesji'', część III


Czeeeść~
Autorka ciepło wita, mimo, że za oknem deszcz i w ogóle.
Trzecia część miała pojawić się w ciągu 5-6 dni od ostatniej i... udało się!
Dobra, nie gadam już, tylko wstawiam. :C

Przepraszam za ewentualne niespójności, interpunkcje, błędy językowe, stylistyczne, ortografy (o zgrozo!) i co tam jeszcze się rzuci w oczy oraz zapraszam do czytania~! ♥

Aha, dziękuję za ponad 7 tys. we~jść <333
Mój wen Was kocha c:
Ja też, żeby nie było XD

_________________________________________________________


Pairingi na ,,dziś'':
AoixUruha (nadal niewidoczna i zanikająca, ale jednak...)




III

[Uruha]

        Wracałem do domu z dwoma wielkimi, wypchanymi torbami, zastanawiając się, czy o niczym nie zapomniałem. 
Jednak Akira nie wrócił – pomyślałem.
Cóż, przynajmniej jemu się w życiu układa. Westchnąłem ciężko, wchodząc do apartamentowej windy. Już chciałem zacząć szukać kluczy, kiedy przed drzwiami ujrzałem…

-Aoi?! Co ty tu…?! [wiem, że się domyślaliście... Zepsuliście zabawę!:c przyp. aut.]
-A jednak… Jak tam z Reitą? Wystarczająco sprawny?
-Co?! Co ty w ogóle wygadujesz?! Reita jest z Rukim! Proszę cię, daj mi spokój i stąd idź…
-A co, jeśli nie zechcę stąd pójść? – zaśmiał się.
-Nie nachodź mnie. Proszę cię… Daj mi żyć, do cholery! – oczy zaszły mi łzami. Jednak starałem się nie zwracać na niego uwagi. Wyminąłem go i otworzyłem mieszkanie, kolejno do niego wchodząc. Już odwróciłem się, by zatrzasnąć drzwi, kiedy Aoi zatrzymał je nogą.
-Idź stąd! – trochę się przeraziłem.
-Nie. Wracasz do domu. 
-Nigdzie nie wracam!
-W jakim ty świetle stawiasz mnie przed innymi?!
-A ty?! Myślisz, że wczoraj wyglądałem normalnie ze spuchniętym policzkiem?!
-To… To było niechcący! – wepchnął się do środka, od razu przyszpilając moje ciało do ściany. Przytrzymał moje nadgarstki. Zaczął mnie brutalnie całować, uciskając kolanem moje krocze. Próbowałem się wyrwać, broniłem się, jednak ten był silniejszy. Kiedy chciałem odwrócić głowę, by przerwać pocałunek, ten przygryzł moją dolną wargę. Momentalnie poczułem w ustach metaliczny smak krwi.
-Podoba ci się… - wychrypiał, kiedy wyrwał mi się jęk, spowodowany molestowaniem mojego krocza przez kolano czarnowłosego.
-Zostaw mnie psychopa... ah! Puść mnie! Błagam, zostaw!
-Co tu się dzieje?! – Akira? Akira wrócił…!
-Zabieram mojego chłopaka do domu.
-Ja nigdzie nie idę! Puść mnie! – krzyknąłem. Aoi zabrał swoje kolano. Było mi tak głupio… Nie wiedziałem jak będę teraz wyglądał w oczach Reity. Stałem zapłakany, przytrzymywany przez Aoiego, w dodatku cholernie podniecony, z rozciętą wargą, z której nadal sączyła się krew.
-Zostaw go! – warknął blondyn. – I wypierdalaj stąd! Już! – pociągnął Aoiego za koszulkę i wywalił go z mieszkania. Korzystając z okazji, uciekłem do łazienki, by pozbyć się problemu…

        Kiedy wyszedłem, wróciłem do przedpokoju. Osunąłem się po ścianie, płacząc. Skuliłem się, chowając twarz w ramionach.
-Nic ci nie jest…? Co on z tobą wyprawia… - Reita podbiegł do mnie, klękając tuż obok. Uniósł lekko moją twarz, ocierając przyschniętą krew z podbródka. – Uderzył cię?
-Nie… Nie uderzył. On chciał mnie… On… - łzy znów spłynęły po moich policzkach.
-Ćśś… Wiem. Cholera, mogłem przyjechać wcześniej. Wystraszyłem się… - mocno mnie przytulił, a ja wczepiłem się w niego jak małe dziecko, nadal płacząc.
Reita pachniał mieszanką whisky i pomarańczy. Zaciągnąłem się jego zapachem.
Kiedy się trochę uspokoiłem, odkleiłem się od niego. Chciałem zmienić temat, by blondyn więcej nie rozpamiętywał tej chwili.
-Jak z Rukim…? – zacząłem, pociągając nosem.
-Może być… - zbył mnie niewiele mówiącą odpowiedzią. - Chodź, napijemy się gorącej czekolady. Mam dobrą – uśmiechnął się ciepło, ocierając łzy z moich policzków. 
Czułem, że kłamie. Z Rukim nie jest w porządku… I założę się, że nie został u niego na noc. Takanori nie pozwala mu przeginać z alkoholem, a jego koszula ewidentnie przesiąkła tym charakterystycznym zapachem.
-Okej, chodźmy… - odparłem, nie dając po sobie znać, że coś wyczułem. Poczłapałem do salonu, siadając na kanapie. Uprzednio przebrałem się w jakiś wygodny dres. Po jakimś czasie blondyn przyniósł dwa wielkie kubki z parującą, aromatyczną cieczą. Upiłem łyk słodkiego napoju.
-Pycha… - mruknąłem.
-No. To teraz powiedz mi, jak on się tu znalazł…
-Poszedłem zrobić zakupy i kiedy wracałem, Aoi stał przed drzwiami…
-Więcej nie wróci.
-A teraz ty powiesz mi, gdzie tak naprawdę spędziłeś ostatnią noc.
-Bo… Ja… Um, w hotelu… - zmieszał się.
-W hotelu?!
-Tak, w hotelu. Wcześniej byłem w barze i nie chciałem pokazywać ci się w… niezbyt trzeźwym stanie…
-Idioto, przynajmniej bym się tobą zajął!
-Daj spokój… Lepiej powiedz, czy dzwoniłeś do tego perkusisty.
-Dzięki, że przypomniałeś. Tak, dzwoniłem – uśmiechnąłem się.
-I?
-Zgodził się! – zaśmiałem się.
-Ej, to świetnie!
-Przekażesz Rukiemu, że umówiliśmy się na jutro na dziewiątą rano. I niech on powie Yuu…
-Jasne, zadzwonię do niego – poczochrał moje włosy. I zapadła niezręczna cisza. Chciałem mu powiedzieć, że rozmyślałem nad odejściem. Nad zniknięciem… Ale… Wahałem się. Jednak był moim przyjacielem, więc chyba mogłem z nim o tym pogadać.
-Reita…
-Tak?
-Bo ja… Ja chyba załatwię wam nowego gitarzystę… - wpatrywałem się w ostatki czekolady w kubku.
-Nie załatwisz… Cokolwiek zrobi ci Aoi, zawsze stanę w twojej obronie. Bo o niego tu chodzi, prawda?
-No… Tak jakby…
-Nie zawracaj sobie nim głowy… Naprawdę nie jest tego wart.
-Ale… Ja chciałem się stąd wynieść…
-Co?! Dokąd?!
-Na pewno z tego miasta…
-Nie wyprowadzisz się, rozumiesz? Nie pozwolę ci… - ujrzałem łzy w jego oczach.
-Reita, masz swoje życie. Masz Rukiego…
-Nie chcę! Rozumiesz?! Nie chcę być w Gazetto, skoro ty odejdziesz!
-Reita… Co z Rukim? Nie zamieszkacie razem? I co, może tak we trójkę będziemy tu mieszkać? Jak ty to sobie wyobrażasz…?
-Ciągle tylko Ruki i Ruki! Nie wiem, co z nim! Nie wiem, jak to będzie! Wiem tyko, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie! – zamurowało mnie.
-C-co?
-Nieważne… Niedługo wrócę… - westchnął zrezygnowany. – Nikomu nie otwieraj i nie wychodź z domu. Będę za godzinę.
-Dokąd jedziesz…?
-Zaraz będę… - wyszedł. Chyba uświadomił sobie, że nie trafił w sedno, chcąc mi coś przekazać.
Ale…
Czy całe jego poświęcenie naprawdę nic nie znaczy…? Czy Akira naprawdę nic do mnie nie czuje?
A może to ja zaczynam sobie zbyt wiele wyobrażać i zmieniać swój stosunek do niego…?
To musi się w końcu wyjaśnić.


[Reita]

        Że też musiałem palnąć! ,,Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie’’. Super, wyszedłem na popaprańca…
Nie dam rady tłumić w sobie tego wszystkiego… Pogodziłem się z Rukim, ale… Chyba coś wyczuł. Że coś jest nie tak. Nie chciałem, by coś zauważył. Ale nie chcę też, by żył ciągle w takim bezczelnym kłamstwie.
Od kiedy mam Uruhę dosłownie na wyciągnięcie ręki, nie potrafię udawać już, że kocham Takanoriego… Dlatego postanowiłem do niego pojechać i powiedzieć mu całą prawdę…

        Zaparkowałem pod domem wokalisty. On jako jedyny z naszej – teraz już – czwórki mieszka w wolnostojącym domku.
Doszedłem do drzwi i nie wszedłem ,,po prostu’’, jak miałem to w zwyczaju. Tym razem użyłem dzwonka, choć dopiero odrobinę później zorientowałem się, że takie wejście mogłoby wzbudzić podejrzenia. Może to i lepiej?
Po jakimś czasie w drzwiach pojawił się szatyn.
-Cześć… - przywitałem się.
-O, cześć ReiRei – uśmiechnął się i cmoknął mnie w usta. – Już się stęskniłeś? – zaśmiał się dźwięcznie.
-Ja… Chciałem pogadać… - podrapałem się w tył głowy.
-A, tak, wejdź.
-Etto…
-Więc o czym chciałeś pogadać? – uniósł jedną brew.
-O nas…
-To będzie coś niemiłego, mam rację? – spoważniał.
-Tak sądzę… Ale… Zanim cokolwiek powiem… Uruha załatwił perkusistę. Na jutro na dziewiątą rano. Przekażesz Aoiemu.
-Dobrze, a teraz… Chodźmy do salonu…
-Chcę to załatwić szybko… - ponagliłem chłopaka.
-Rei… Ja wiem, o co chodzi… - po jego policzkach spłynęły pierwsze łzy.
-Ruki…
-Pocałuj mnie… - patrzył mi prosto w oczy. Makijaż mu się rozpływał.
-Ale…
-Po raz ostatni. Proszę… - zbliżyłem się do chłopaka I ująłem jego twarz w dłonie. Musnąłem jego ciepłe, pełne wargi swoimi. Chłopak uwiesił mi się na szyi, po chwili zachłannie wpijając się w moje usta. Od razu wepchnął swój język, przejeżdżając nim po moich zębach. Badaliśmy nawzajem swoje podniebienia I wnętrza policzków, zaczepiając się językami raz za razem. Całowaliśmy się w szaleńczym, wręcz rozpaczliwym tempie. Kiedy poczułem słoną ciecz w swoich ustach, jaką były łzy Rukiego, oderwałem się od chłopaka. Otarłem wierzchem dłoni jego policzki, po których spływały coraz to nowsze kropelki.
-Teraz możesz mówić… - zaczął, dławiąc się łzami.
-Ruki… Ja… Nie chciałem cię krzywdzić… Dlatego zgodziłem się na ten związek… Chciałem cię pokochać, myślałem, że cię pokocham… A tak naprawdę…
-Nigdy mnie nie kochałeś… - dokończył za mnie. – Wiesz… - głos mu się łamał.
-Nie płacz, proszę… - jeszcze chwilę patrzył się w podłogę, aż w końcu zamachnął się i uderzył mnie z otwartej ręki w twarz.
-To za to, że przez ten cały czas mnie okłamywałeś… - moment później się we mnie wtulił. – Ale z drugiej strony… Podziwiam cię… - przytuliłem do siebie mocniej drobne ciałko, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. – Podziwiam cię za to, że byłeś ze mną, bo nie chciałeś mnie ranić… - oderwał się ode mnie, muskając mój lekko czerwony policzek ustami.
-Takanori… Zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym…
-Kocham cię, Aki… Ale nie mogę z tobą być, wiedząc, że ty kochasz Kouyou… Nie pytaj, skąd wiem. Po prostu dobrze cię znam… - uśmiechnął się lekko.
-Zawsze będziesz mógł na mnie liczyć – pogładziłem go po policzku.
-Wiem, ty też… Proszę, nie bądźmy dla siebie wrogami…
-Nie będziemy. Obiecuję… - wokalista uśmiechnął się, ocierając łzy. – Trzymaj się, Ru... – jeszcze raz go objąłem.
-Ty też, Aki… Pa… - pomachał mi, kiedy wychodziłem z salonu do korytarza.
Opuściłem jego mieszkanie z dziwną pustką.
W sercu, umyśle…
Poczekam jeszcze trochę. Nie wyznam Shimie wszystkiego od razu… Jeszcze nie czas… 
***
        Wróciłem do domu. Zrezygnowany, przybity, ale tak dziwnie lekki… W końcu zrzuciłem z siebie ten ciężar. Kouyou, co ty ze mną wyprawiasz…?

        Kiedy wszedłem do mieszkania, zaraz po rozebraniu się wszedłem do salonu. Nie było go. Czyżby znów się w coś wpakował…?
-Kouyou? Jesteś? – nikt nie odpowiadał. Nie było go ani w kuchni, ani w mojej sypialni. Z drugiej strony… dlaczego niby miałby być w moim pokoju?
Jako ostatni został mi jego pokój. Uchyliłem drzwi.
Uruha spał. Miał na sobie jedynie bokserkę i dresy, a w mieszkaniu było chłodno. Znalazłem więc koc i nakryłem nim rudowłosego. Ten jednak się obudził, czując na sobie puchaty materiał.
-Już jesteś… - powiedział zaspany.
-Jestem, jestem… - pogłaskałem go po czuprynce.
-Gdzie byłeś?
-U Rukiego…
-Znów?
-No… Tak… - spuściłem głowę.
-Coś się stało – skwitował. – Opowiadaj.
-Bo my już… Tak jakby ze sobą nie jesteśmy…
-Co?!
-No… Rozstaliśmy się. Ale w zgodzie…
-Właśnie widzę… - dotknął mojego policzka. – Boli?
-Dużo siły to on nie ma…
-Mnie Aoi, ciebie Ruki – zaśmiał się.
-Paradoks…
-Dlaczego z nim zerwałeś?
-Bo… Tak naprawdę nigdy go nie kochałem…
-Jak to…?
-Ruki przyszedł raz do mnie kompletnie pijany. Wtedy zaczął bełkotać, że mnie kocha i tak dalej, ale ja odebrałem to jedynie jako pijackie żarciki. Położyłem go spać u siebie, bo było już późno i w ogóle. Nazajutrz jednak wyznał mi wszystko na trzeźwo. Nie chciałem go zbywać, bo wiedziałem, jak na to zareaguje… Zaraz chodziłby przybity i zły, co skutkowałoby zaraz na jego wenie twórczej i... nas wszystkich. Żyliśmy w takim jednostronnym związku aż do dziś… Myślałem, że go pokocham, ale… cały czas byłem i jestem zakochany w kimś innym.
-W kimś innym?
-No… - nie skapnął się! Żyję!
-Kiedyś na pewno wszystko temu komuś wyznasz… - uśmiechnął się.
-Ta…
-Och, nie łam się. Głodny? – uśmiechnął się.
-No pewnie…
-Zrobię ci coś dobrego na poprawę humoru. Na co masz ochotę?
-Hmm… Na cokolwiek w twoim wykonaniu.
-Okej, zaraz coś wykombinuję – puścił do mnie oczko i zniknął w czeluściach kuchennych szafek, szukając składników do swojej magicznej potrawy, jaką były… słodkie kuleczki Dango. Nie podejrzewałem, że ten skurczybyk umie gotować!
-Matko, jaki zapach… - szepnąłem do siebie, ale rudowłosy chyba usłyszał.
-Zwykłe kulki ryżowe – zaśmiał się. – No, smacznego.
-Smacznego – jedliśmy, gadając o różnych, mało istotnych sprawach, by choć na chwilę zapomnieć o szarej rzeczywistości.


-Możesz gotować częściej – rozmarzyłem się.
-Bardzo chętnie! – zaśmiał się, zbierając nasze talerze.
-Ej, ja pozmywam!
-Siedź.
-Rany, i tak się z tym źle czuję. Posprzątałeś, zrobiłeś zakupy, obiad…
-W domu codziennie tak robiłem. Aoi od wielkiego dzwonu tylko robił zakupy. To tyle…
-Ale ja nie jestem Aoi i nie chcę cię ykorzystywać…
-Wiem. Robię to z własnej woli.
-Jesteś aniołem. Nie wiem, jak Yuu mógł cię tak traktować.
-Przestań… Też mam wady, serio.
-Na przykład?
-Chociażby to, że wpadłem w alkoholizm.
-Właśnie… Ty już skończyłeś te terapie?
-Tak, przecież ci mówiłem. Jestem pełnoprawnym abstynentem – zaśmiał się.
-Tak totalnie…? – jęknąłem
-Nie wiem. Jakoś nie czuję potrzeby picia…
-Co oni z ciebie zrobili… - zaśmialiśmy się obaj.

Resztę dnia spędziliśmy na miłych pogawędkach i oglądaniu wypożyczonych filmów. Niedługo po tym poszliśmy spać. jutro wielki dzień i Sąd Ostateczny – sprawdzenie perkusisty. No, zobaczymy jak spisał się Shima…

***

[Uruha]

-Uru, wstawaj…
-Jeszcze pięć minut…
-Nie ma pięciu minut! Wstajemy~
-Ale ja nie chcę… - nakryłem się kołdrą aż po czubek głowy.
-A próba?
-Jedź tam za mnie…
-Zrobiłem gofry na śniadanie… - od razu zerwałem z siebie kołdrę, uśmiechając się szeroko.
-Wiesz, jak mnie zerwać z łóżka.
-Chodź, jeszcze ciepłe.
-No idę, idę – kiedy blondyn opuścił mój pokój, ja zastanawiałem się, w co mam się ubrać, by wyglądać… zniewalająco. Tak, w Aoim chciałem wzbudzić zazdrość, a Reitę poprosić o przysługę.
Lekko roztrzepałem włosy, zarzucając grzywkę na prawą stronę [miałam na myśli hairstyle Uruhy z pv do The Invisible Wall przyp. aut.]. Potem wykonałem lekki makijaż. Ubrałem się w połyskujące legginsy, czarną bokserkę, na którą nałożyłem wełniany, szary sweter [taki nakładany przez głowę ^^ przyp. aut.], odsłaniający mi lewe ramię. Mogłem pokazać się światu.

Kiedy wszedłem do kuchni, Reita się... zawiesił. Delikatnie mówiąc, oczywiście. Gapił się na mnie, a ja nie wiedziałem, gdzie podziać wzrok. To było trochę dziwne i niezręczne… A może to zerwanie z Rukim miało jakiś związek ze mną…?
Za dużo sobie wyobrażasz, Uru… Za dużo…
Przecież to niemożliwe, by spotkało mnie szczęście w postaci Akiry…
-No, Aki, gdzie masz gofry? - położyłem kres tej dziwnej sytuacji.
-Eee… Tam… To znaczy… Proszę… - jąkał się. Urocze. Podał talerz z jeszcze ciepłymi goframi. Z lodówki wyjął bitą śmietanę i owoce. Nie wiem, skąd on jesienią wytrzasnął truskawki, ale mniejsza z tym…
Pałaszowałem pyszne gofry, a kiedy już zjadłem, mogłem przemówić, w międzyczasie zbierając się na odwagę.
-Dziękuję, było naprawdę pyszne – rzekłem, kończąc jeść.
-Cieszę się, że smakowało – uśmiechnął się.
-Wiesz... Chcę cię o coś poprosić… - zacząłem.
-O co?
-Wiem, może to głupie… Ruki będzie pewnie zły, bo dopiero co się rozstaliście, ale mi chodzi tylko o zemstę na Yuu… Czy… Czy mógłbyś przez najbliższy czas… udawać mojego chłopaka…?


愛子~

________________________________________________________


Komentarze, komentarze, komentarzeee~! :3
(btw. Jeśli ktoś nie wie -> na Wasze komentarze odpowiadam pod komentarzami... Masło maślane @@)

Aha i przepraszam za te (dokładnie) trzy ,,przyp. aut.''. Chciałam w niektórych momentach rozjaśnić sytuację. A w tej pierwszej... NO BO ZEPSULIŚCIE ZABAWĘ ;_; 

Nie bijcie za urwanie w takim momencie! Wszystko jest zamierzone... a-ale nie bijcie! :c
Wiecie przecież, że nikt inny za mnie kolejnej części nie wstawi ;u;
A pobita autorka, to autorka bezużyteczna i niezdolna do pisania!

PS!
ANONIMY, PODPISUJCIE SIĘ W KOMENTARZACH, KUDASAI~ ;u;
DZIĘKUJĘ~


Dziękuję, to już wszystko, sayounara lai lai~*


28 komentarzy:

  1. Czyli to jednak Yuu stał wtedy pod drzwiami mieszkania Reity. Jak to dobrze, że Akira zjawił się w odpowiednim momencie. Związek drużyny RR się rozpadł, ale to dobrze, skoro tylko "Maleństwo" było zakochane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hai, głupi Yuu. Akira SuperHero~
      Drużyna RR, jak słodko nazwane. Um, głupio mi się przyznać, ale poryczałam się pisząc fragment o rozstaniu...

      Usuń
  2. Ja wiedziałam, że to będzie Aoi! >D
    Ahahahaha! Dobra. Opanowanie... Żal mi Rukiego i Reity, i Uruhy. D: Ale Aoi... Tyran jeden. ><"
    Dlaczego zakończyłaś w takim momencie, nooo?! : o
    Teraz nie będę mogła doczekać się kolejnej części! xd
    Pozdrawiam i weny, weny, WENY życzę! : 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZEPSUŁAŚ ZABAWĘĘĘĘĘ ;____;
      Mnie żal Ruksa *sniff sniff* i Uruhy *sniff sniff [2]*
      Aoi baka! Na niego tam uwagi nie zwracaj XD
      Nie wiem. Coś mi mówiło: ,,pomęcz ich, pomęcz, niech poczekają na kolejną część'' >D
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Kurde, ja tu umieram na śmierci głodowej, a Ty mi tutaj o jedzeniu piszesz. D:
    Tak, czy siak, dawaj kolejną część jak najszybciej. =w=
    Co ze mną robią gejowskie opowiadania... ><

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głoooodzisz się? Nic dobrego :c
      Błehehe, będziesz musiała poczekać :D
      Hm, o to samo mogłabym i ja zapytać.......

      Usuń
  4. Też wiedziałam, że to Yuu. Perwers z niego! Dobrze, że Reita wrócił na czas nim Aoi zdążył mu coś zrobić. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  5. To, że to Yuu stał pod drzwiami to było wiadome już w tamtej części, ale że Reita zostawi dla Uruhy Rukiego (tak bezceremonialnie) to mnie zaskoczyło... No a że Uru jest nie kumaty i nie wyłapał że Rej kocha go - noo cóż to takie do niego podobne ^_^
    Nasuwa mi się takie małe pytanko... Jak zareaguje Ruki gdy Rei będzie udawał chłopaka Uru dzień po zerwaniu z wokalistą o_O, osobiście to bym mu przywaliła ^___^
    ale i tak Reita jest najlepszy *__*
    Lalalulu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojtam, wiadome, czy nie, Reita Superbohater uratował księżniczkę Uruhę z rąk złego Aoiego ;w;
      Uru jest tak bardzo niekumaty, że ojej <3 *infantylizm mode: ON*
      Tum tudum Reita już oberwał od Ruksa. Chyba wystarczy tego bicia, co? XD
      Ruki to taka Dobra Duszaw tym opku. Spokowodza, kolejna część jest przemyślana i w ogóle C:
      REITA JEST KOCHANY <3

      Usuń
    2. Taaaaa Reita jest koooooooochany (z chęcią bym go wytuliła i przyściskała ^__^)
      A może tak Aoia ktoś by zdominował...? tak aby poczuł jak to jest być na dole ... twarzą w poduszce i wypiętym wysoko tyłkiem ^^ ^^ hmmm może Kai... jako nowy... władczy.... gniewny... oj oj moja wyobraźnia mnie zabije XD
      Lalalulu;)

      Usuń
    3. <3
      ;w; psujesz moje wizje XD

      Usuń
    4. ja nie psuję twoich wizji... tylko może nasze myśli brykają tymi samymi ścieżkami, niekiedy zboczuchy tak mają :P]
      Lalalulu;)

      Usuń
    5. Tym ,,zboczuchy tak mają'' po prostu położyłaś mnie na łopatki.
      Ten tekst wybacza wszystko XDD

      Usuń
  6. O momiji manjuu.. totalnie brak mi słów ^-^
    wiedzialam, że to opko będzie boskie (:
    wszystie trzy części są powaljące.. eh, na prawdę nie wiem co powiedzieć.. trzymaj tak dalej! przyznaję, że też wiedziałam, że to będzie Aoi stał pod drzwiami XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BAKA, MOGŁAŚ UDAWAĆ, ŻE NIE WIEDZIAŁAAAAAAAŚ ;A;
      Jej, dziękuję za opinię c:
      <3

      Usuń
    2. nie ma za co (:

      następnym razem będę udawała niekumatą xd

      Usuń
  7. nsBduirjmvwangfslzdjmlnesf heisdgse;
    ajkooooooooooooooo~ ^^
    podoba mi się to, ale ja chcę już kolejną część ><
    i tak znam odpowiedź Rei'a, hahah XD
    ej.. ale wiesz co? mogłaś pozwoli Aoi'emu zgwałcić Uru! >< no weeeź, to byłoby takie fajne *O*

    dobra, idę, bo zaraz się na mnie rzucisz XD a pobity czytelnik to bezużyteczny czytelnik! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. arasziiiiiiiiiiii~ <3
      Ojtam, nie marudź! :<
      Nie musiałaś.......
      Nie pozwolę krzywdzić mojego Uru! T^T Nie! T^T

      Nie rzucę. Wyhugam c:
      Albo nie, bo uduszony czytelnik to.......... martwy czytelnik XD

      Usuń
  8. -oj, oj to było cudowne.
    -Uru, biedactwo, a Reita.... ach no słodko się robi. -Maleństwa oczywiście szkoda ale mam nadzieję, iż będą nadal blisko. Rozstanie smutne, szybkie i czułe *ociera łezkę*
    -chcę już kolejną część..o może *myśli* Kai pocieszy Rukiego <3
    -weny, weny, weny *tuli* =***

    PS: mój 1-wszy shot już opublikowany, a w drodze (prawie gotowy0 kolejny >_<
    PS2: jak długie piszesz one-shoty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -dziękuję <3
      -:33 Maleństwo sobie poradzi! Ma przecież autorkę >D
      -To się okaże, kto kogo będzie pocieszał...
      -*hug* dziękuję <3

      ~* Ojacię! Przeczytam na pewno *Q*
      ~* zależy od wena. Najkrótszy wyszedł mi na 3 wordowe strony czcionką 10, najdłuższy - około 10 stron, też czcionką 10.

      Usuń
  9. To było cudowne! Takie kochane^^, aż mi się tak dziwnie słodko zrobiło. Tak szkoda mi Uruhy... Z Aoi'a to cham jest, i tyle! Mam nadzieję że ReiRei i Uru będą razem, bo inaczej sobie nie wyobrażam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrru, takie miało być ^^
      Aoi cham, na pohybel z nim! XD

      Usuń
  10. O żesz....*_____*
    REITUUUHAA <3 <3 <3 <3 Ale...Trochę szkoda mi Aoi'ego -.- Tak,nie Uru,tylko Yuu...Dziwna jestem,wiem ...
    Opko zawaliste jak zwykle,no kocham :**
    A ja myślę,że Uru na końcu pójdzie do Yuu,a Reita pójdzie do...Kai'a?
    Albo wróci do Ruksa...
    No zobaczymy ;D Czekam na następną część. Pozdrawiam,życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Aoim na pohybel! Ty go żałujesz ;_;
      Ojej, ciecham się bardzo :D
      Tumtududum, się okaże.
      Dziękuję <3

      Usuń
  11. KNKBGMFNBKCMFKDL
    zamorduję Cię za skończenie w takim momencie ._.

    Koteeeeek~
    Kocham Cięęę~
    c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrrrrrrrrrrru~
      Zabij, będę wdzięczna.

      Ja też. Bardzo ♥

      Usuń