Z racji, że faktycznie bardzo długo mnie tu nie było, dodaję drugą część nieco szybciej, niż planowałam.
Od razu zapowiadam, że kolejne części nie będą takie zaskakujące, jak pierwsza, czy też druga (bo w tej także cośtam się wydarzy). Cóż, nie mniej jednak chcę, abyście wiedzieli, że bardzo się starałam! :c
I oczywiście dziękuję za taką ilość komentarzy!
Naprawdę się nie spodziewałam!
(A dałam limit pięciu... ^^)
Oczywiście pod dzisiejszą częścią również oczekuję takiej, a nawet większej ilości komentarzy!
Nawet nie wiecie, jak jest mi miło, czytając wasze opinie i rozkminy pod tytułem ,,co będzie dalej'' :D
Przepraszam za błędy i zapraszam do czytania!:3
__________________________________________________________________
Pairingi na ,,dziś''
AoixUruha (niewidzialny w części, ale istniejący XD)
ReitaxRuki
II.
-Uruś, wstawaj… - poczułem czyjeś usta na swoich.
-Cooo…? – odparłem zaspany, oblizując się.
-Jakby nie było… Mamy pół godziny…
-Na co…? – ziewnąłem.
-Próba, kochanie.
-O kurwa! – zerwałem się z łóżka w trybie natychmiastowym i pobiegłem do łazienki, po drodze biorąc jakieś ciuchy.
Nie ułożyłem włosów, nie umalowałem się. Zdążyłem jedynie wcisnąć na nos okulary przeciwsłoneczne.
***
-Aoi, chodź no!
-Idę! Widziałeś moje klucze od samochodu?
-Pojedziemy moim, ale chodź już!
***
Dotarliśmy na próbę 15 minut po czasie. Przeklęte korki…
Wbiegliśmy szybko na górę. Szarpnąłem za klamkę. Było zamknięte. Jeszcze przez chwilę łączyłem fakty…
-Aoi… Przecież Yune odszedł…
-Kurwa, mogłeś zapamiętać!
-Co? Ale…
-Zawsze ja mam o wszystkim pamiętać?!
-Ale przecież nic się nie stało!
-Mogliśmy dłużej pospać!
-To ty nas zbudziłeś! I o to się na mnie wyżywasz?!
-Ja?! Wyżywam się?!
-Tak, ty!
-Zamknij się już! – zamachnął się I wymierzył mi siarczystego policzka. Zamroczyło mnie. Aoi wyglądał, jakby nie docierało do niego to, co przed chwilą zrobił. Jeszcze wczoraj mnie przepraszał…
Moje oczy zaszły łzami. Złapałem się za piekący policzek I zacząłem uciekać. Chciałem znaleźć się teraz jak najdalej od tego psychola.
Wsiadłem szybko do swojego auta, zamykając się w nim, by Yuu nie mógł mnie dopaść. Pojechałem do domu, skąd zabrałem wszystkie swoje rzeczy.
Po tym wszystkim udałem się do centrum, gdzie parkując na pierwszym lepszym parkingu, postanowiłem do kogoś zadzwonić. Ruki… Nie. Yune… Oczywiste. Reita… Warto spróbować.
Wykręciłem jego numer.
-Tak? – usłyszałem.
-R-Rei…
-Kou? Coś się stało?
-Aoi… On… Mogę do ciebie wpaść…?
-No jasne! Gdzie jesteś? Zaraz po ciebie przyjadę.
-Jestem samochodem…
-Więc czekam. Opowiesz mi wszystko u mnie.
Rozłączyłem się. Roztrzęsiony pojechałem prosto do domu blondyna, po drodze zastanawiając się, czemu od razu odrzuciłem opcję zatelefonowania do Rukiego…
Nie przykuwając większej uwagi do kolorystyki sygnalizacji świetlnej, po dość krótkim czasie znalazłem się pod apartamentowcem, w którym mieszkał basista. Miał kasiastych rodziców, co wiązało się z pływaniem Reity w luksusach w dosłownie każdej dziedzinie jego życia. Samochód, dom, żarcie… Kasa, kasa, kasa… Czasem mu zazdrościłem. Musiałem dorabiać na boku, bo pensja z koncertów nie wystarczała mi na utrzymanie mieszkania, samochodu i wyżywienie. Aoi zajmował się tylko swoim czterokołowym złomem i od czasu do czasu zaopatrzał lodówkę w podstawowe składniki… Ja opłacałem czynsz, światło i wszystko, co z tym związane.
Wysiadłem z auta, uprzednio zostawiając je na podziemnym parkingu. Nie biorąc bagaży wsiadłem do windy, w środku wciskając guziczek z cyfrą 12.
***
Stałem pod drzwiami Reity, kiedy w końcu odważyłem się zapukać. Wtem usłyszałem przekręcanie klucza w zamku masywnych, ciemnych, drewnianych drzwi. W progu stał uśmiechnięty blondyn.
-Kou, dobrze, że jes… - pauza. – Twój policzek…
-Nie zostanę długo… - od razu zmieniłem temat. – Daj mi skorzystać ze swojego komputera. Chcę poszukać jakiegoś niedrogiego lokum w hotelu…
-Wejdź… - przekroczyłem próg domu basisty.
-Gdzie masz komputer…?
-Nie. Najpierw zdejmij kurtkę I buty. Chodź do salonu – zrobiłem jak kazał I poczłapałem za basistą. Jakie on miał wielkie mieszkanie…
-Akira, proszę… Chcę tylko poszperać w Internecie.
-Siadaj – ten jakby wcale nie zwracał uwagi na to, co mówię. – Najpierw opowiedz, co się stało. Piwa?
-Nie, dzięki…
-Więc mów…
-Zaczęło się już dawno… Ta chora zazdrość Aoiego. I obsesja na moim punkcie… Wczoraj, kiedy zostawiłeś w naszej sali bas, chciałem ci go przywieźć… Aoi się nie zgodził, a kiedy wyszliśmy z sali dostał jakiegoś ataku… Wy… Wyzwał mnie od dziwek i… że jeśli zależy mi na twoim basie, to… to zależy mi też na tobie… Potem siłą zaciągnął mnie do samochodu, a kiedy wróciliśmy do domu, uciekłem do siebie i… - zacząłem płakać. Nie dałem rady dalej opowiadać.
Reita usiadł bliżej mnie I mocno mnie przytulił.
-Bije cię? – zapytał.
-Nie… To pierwszy raz, kiedy mnie uderzył… - pociągnąłem nosem.
-Powód?
-Zapomniałem, że przecież nie mamy dziś próby, a przyjechaliśmy do studia…
-Co?! Za to cię uderzył?! – nie odpowiedziałem. Pytanie retoryczne. Reita z niedowierzaniem kręcił głową.
-Przepraszam, ze zwaliłem ci się na głowę… Masz swoje życie i w ogóle…
-Kouyou! Proszę cię, daj spokój…
-Mogę w końcu skorzystać z komputera?
-Chodź – pociągnął mnie za rękę. Poszliśmy do jednego z pokojów. – Wystarczająco duży?
-A… Ale… - zaniemówiłem. Przecież to pomieszczenie było większe niż mój salon!
-Mam rozumieć, że tak? Więc zostajesz – powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Ale ja nie mogę…
-Możesz. Gdzie masz walizki?
-Akira…
-Czy mógłbyś chociaż raz schować swój upór do kieszeni? Pytałem, gdzie są walizki.
-W samochodzie…
-No to idziemy. Pomogę ci.
***
Basista pomógł mi uporać się z dwoma wielkimi walizami. Kiedy wtaszczyliśmy je do pokoju, który blondyn mi przydzielił, została już tylko jedna wątpliwość…
-Akira…
-Tak?
-Nie mów Aoiemu, że u ciebie jestem…
-Musiałbym na głowę upaść – uśmiechnął się lekko.
-Dzięki za wszystko…
-Nie ma sprawy. Od tego ma się przyjaciół. Jak policzek?
-Jeszcze trochę boli…
-Mocno spuchnięty nie jest. Do jutra powinno przejść… A teraz idę coś przygotować. Odśwież się, rozpakujesz się później. Wiesz, gdzie jest łazienka…
-Jasne.
-Czekam.
[Reita]
Od zawsze wiedziałem, jaki jest Aoi. Jednak nie podejrzewałem, że kiedykolwiek skrzywdzi Uruhę! Tak cholernie mi go szkoda…
Chwilę jeszcze podumałem, aż w końcu poszedłem do kuchni, by zrobić coś do zjedzenia. Rudowłosy pewnie znów zapomniał zjeść śniadania… Otworzyłem lodówkę.
Oczywiście, wiało nicością.
Och, jak cudownie to ująłem. Gdybym nie był basistą, z pewnością zostałbym wierszokletą!
No cóż, wracając do stanu lodówki, będziemy musieli zjeść coś na mieście.
-Kou! – krzyknąłem z przekonaniem, że nadal siedzi w wannie.
-Jeszcze nie ogłuchłem – usłyszałem perlisty śmiech, dochodzący zza moich pleców.
-O, wybacz, myślałem, że jesteś w łazience.
-Spoko – Uruha wycierał swoje mokre włosy ręcznikiem frotte. Miał na sobie jedynie za duży, czarny t-shirt. Zawiesiłem wzrok na jego cudnych udach…
A teraz parę wyjaśnień… Fakt, jestem z Rukim, ale tylko dlatego, że znam jego reakcje w pewnych sytuacjach. Wyznał mi miłość, a ja nie potrafiłem go odtrącić… Kocham Kouyou od dawna, lecz… on wybrał drugiego gitarzystę.
Ja nie miałem natomiast nic do stracenia, więc zgodziłem się na propozycję wokalisty.
-Reita? Ziemia do Reityyy~
-Co? A, tak…
-Coś chciałeś…
-Ja…?
-Wołałeś mnie… - chłopak uniósł jedną brew w geście rozbawienia.
-No tak – walnąłem się otwartą dłonią w czoło. – W lodówce pustki, więc zjemy na mieście.
-Nie ma sprawy. To ja się troszkę ogarnę.
Rudowłosy wyszedł z łazienki jakieś 40 minut później. Chciałem go skarcić, gdyż mój żołądek prawie eksplodował z głodu. Jednak, kiedy Kouyou pojawił się w salonie…
-Dłużej się…! – urwałem.
-Wybacz… - dosłownie padłem na jego widok. Wręcz profesjonalnie ułożone włosy, subtelny makijaż, dobrane ciuchy… I cudownie zniknięcie opuchlizny z policzka.
Zawiesiłem się. Nawet nie zauważyłem, że Kouyou macha mi dłonią przed nosem. Chwilę później ocknąłem się.
-Dobra, chodźmy, słyszę, że zgłodniałeś – zaśmiał się.
Aby nie zbłaźnić się bardziej, po prostu wstałem z sofy, zabrałem klucze od samochodu, nałożyłem kurtkę, po czym wyszliśmy z mieszkania.
[Uruha]
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, zaniemówiłem. Miałem nadzieję, że jedynie tu zaparkował. Jednak blondyn kierował się w stronę wejścia tej restauracji. Dodam: najdroższej restauracji w mieście!
-Reita… Chodźmy gdzieś indziej…
-Przecież tu jest dobrze – wzruszył ramionami, po czym ktoś z obsługi odebrał od nas kurtki i wskazał stolik.
-Drogo tu… - westchnąłem, przeglądając menu.
-Wybieraj, na co masz ochotę.
-Ale…
-Nie ma ‘ale’. Dostosuj się, proszę… - uśmiechnął się.
Wybraliśmy danie. Chwilę później kelnerka przyjęła nasze zamówienie.
-Wina? – zaproponował basista.
-Nie, dziękuję…
-Normalnie cię nie poznaję. Piwa nie, wina nie… Przecież lubisz wino.
-Ty prowadzisz i nie pijesz, to… ja nie chcę pić sam! – wymyśliłem pierwszą lepszą wymówkę.
-A tak na serio? – zmieszałem się. Akira ciągle się we mnie wpatrywał… Nie powiem mu, choćby nie wiem co!
-Czy to wszystko? – wtrąciła kelnerka.
-A, tak, dziękujemy – odpowiedziałem za nas obu.
-Kou, widzę, że kłamiesz… - powiedział blondyn ze stoickim spokojem. Kto, jak kto, ale Akira wiedział, kiedy go oszukuję. Niestety. Nawet Aoi mnie tak dobrze nie znał!
-Wcale, że nie!
-Do rzeczy…
-Byłem na terapii… - spuściłem głowę tak, że grzywka zasłoniła mi twarz.
-Co?!
-Terapia. Chodziłem w takie miejsce, gdzie uświadamiali mi, ile straciłem przez picie. To się nazywało… psychoterapia… Chyba…
-Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś…? Pomógłbym ci…
-A już myślałem, że wyzwiesz mnie od pijaków, jak inni… - zaśmiałem się gorzko.
-Shima, jesteś moim najlepszym przyjacielem. Nigdy bym tak na ciebie nie powiedział – pogładził moją rękę, którą trzymałem na stoliku. Szybko ją jednak zabrałem.
-Oto pańskie zamówienie – oznajmiła kelnerka, przychodząc w idealnym momencie. Przyniosła nam parujące dania i postawiła je przed nami. Zjedliśmy w ciszy.
Gdy skończyliśmy, odebraliśmy swoje okrycia wierzchnie, a Reita zapłacił za nas obu. Powiedziałem mu, że oddam mu przy okazji, ale ten strasznie się stawiał.
Wróciliśmy z powrotem do domu.
***
[Reita]
-Matko, zapomniałem!
-O czym? – zapytał rudowłosy.
-O spotkaniu z Rukim. Byłem z nim umówiony na 15!
-Już po 16…
-Zabije mnie… Miałem mu pomóc wybrać kanapę do jego mieszkania…
-Zadzwoń do niego i powiedz mu, że… - Uruha popukał się palcem po dolnej wardze. - … że samochód ci nawalił i że już go naprawiłeś, czy… czy coś.
-Aż się dziwię, że nie dzwonił… - wyjąłem telefon z kieszeni. – I już wiem dlaczego… Bateria mi padła. To teraz umrę śmiercią tragiczną…!
-Oj daj spokój… Masz, dzwoń z mojego. Stary, to stary, ale bateria trzyma bardzo długo.
-Teraz mogę śmiało powiedzieć, że ratujesz mi życie. I to bez żadnej ironii!
Wybrałem numer Takanoriego, a Kouyou w tym czasie poszedł się przebrać.
-Ru…? Tu Akira. Telefon mi padł i…
-Wiesz, która godzina?
-Po 16…
-A o której miałeś po mnie przyjechać?
-Taka, samochód mi nawalił! Zaraz się trochę oporządzę i po ciebie jadę.
-Kouyou pomagał ci w naprawie?
-Co?!
-Widziałem twój samochód przed tą drogą restauracją, a tylko ty jeździsz tą wypasioną beemką, więc mnie nie okłamuj, okej?
-Co ma do tego Kouyou? - udawałem głupka.
-Widziałem, jak wchodzicie do restauracji. Mnie nigdy tam nie zabrałeś! – fuknął.
-Wiesz, jak Aoi go potraktował?!
-Nie mieszaj w to Aoiego! Nie obchodzą mnie ich relacje! To tylko i wyłącznie ich sprawa!
-Kouyou jest naszym przyjacielem! Przyjaciele sobie pomagają!
-Tak, oczywiście! Leć, zbawiaj cały świat! Przekaż Kouyou, że długo na perkusistę nie będę czekał. A kanapę kupiłem sam. Dziękuję! I... I w ogóle fajnie, że dzwonisz od Uruhy! Udanej nocy! - żachnął ironicznie i rozłączył się, nie dając mi dojść do słowa.
-Żeż kurwa mać! - już chciałem rzucić telefonem o ścianę, lecz w porę się obejrzałem, że należy on do Uruhy.
Po chwili rudowłosy wyszedł z pokoju.
-Ja... Nie powinienem był tu zostawać... To moja wina... Ja...
-Nie, to nie jest twoja wina! Przestań się ciągle obwiniać! Nic nie jest twoją winą, rozumiesz? Uwierz w siebie... - westchnąłem. Ten tylko popatrzył na mnie spod grzywki, podszedł do mnie i bez słowa się przytulił, kładąc głowę na moim ramieniu.
Staliśmy tak chwilę. Objąłem go. Czułem się tak dobrze... Chciałbym mieć Kou już zawsze dla siebie...
Niestety... Aoi. Ruki.
Właśnie, Ruki!
-Kouyou... - szepnąłem, na co chłopak oderwał się ode mnie. - Muszę pojechać i jakoś udobruchać Takanoriego... Nie pogniewasz się, jeśli wrócę za parę godzin, albo... jutro rano?
-No jasne. Ratuj siebie i związek – zaśmiał się.
-Korzystaj z czego chcesz i czuj się jak u siebie.
-Dobrze. Idź już, idź. Poradzę sobie.
-Aha, zadzwoń do tego perkusisty. Ruki nie ma zbyt wiele cierpliwości...
-Okej.
-Dzięki. To pa – jakoś odruchowo cmoknąłem go w policzek. Uruha speszył się lekko.
Wyszedłem z domu, kierując się w stronę samochodu.
[Uruha]
Zostałem sam. Zazdrościłem Rukiemu... mimo że nieźle się pokłócili, Reita rzucił wszystko i pojechał go przepraszać... Aoi nigdy by tak nie zrobił. Nawet teraz, kiedy mnie uderzył... Nie zadzwonił, nie przeprosił...
To zrobiło się chore. Aoi stał się nieobliczalny. Dobrze, że się wyniosłem...
Przez ten cały czas strasznie się nudziłem. Postanowiłem zatelefonować do Yutaki. Mam nadzieję, że nie zmienił numeru i się zgodzi...
Po kilku sygnałach odebrał. W duchu bardzo się ucieszyłem.
-Tanabe Yutaka? - zapytałem niepewnie.
-Hai. Kouyou?
-Hai. Kopę lat! - zaśmiałem się.
-Cześć, stary! Jak tam?
-Troszkę się pozmieniało... Słuchaj, dzwonię do ciebie z propozycją. A raczej z błaganiem...
-Proszę, proszę! O co chodzi?
-Nadal grasz na perkusji?
-No pewnie.
-Masz jakiś zespół?
-Marzenie...
-To świetnie! Przyjedź tu, gdzie kiedyś była ta stara fabryka. Obecnie mamy tam małe studio naszego zespołu...
-Wiem gdzie. Cel?
-Zobaczysz. Aha, i masz się zgodzić, jeśli złożą ci propozycję.
-Domyślam się o co chodzi... - mruknął.
-Liczę na ciebie.
-I się nie zawiedziesz! Kiedy i o której?
-Pojutrze o dziewiątej rano. Pasuje?
-Tak.
-Możesz być trochę wcześniej. Pokażę ci co i jak i powiem o co chodzi.
-Okej, będę na pewno.
-Super.
-Dzięki za telefon, do zobaczenia!
-Bai! - rozłączyłem się.
Byłem z siebie dumny. Przyjedzie! Teraz muszę zadzwonić do Rukiego. Albo nie, zrobię to jutro, jak Reita wróci. Takanori przekaże wszystko Aoiemu. Uh, nie chcę się z nim widzieć... Znów będzie miły i słodki, a potem...
Lepiej się czymś zajmę. Myślenie tylko pogarsza sytuację.
Usiadłem w salonie, włączając telewizję. Obejrzałem jakiś film i poczułem, jak ogarnia mnie zmęczenie. Ułożyłem się wygodnie na kanapie i zasnąłem...
***
Kiedy się obudziłem, za oknami było już jasno. I nie wyłączyłem pudła... Świetnie.
Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę szóstą trzydzieści dwa. Rany, spałem prawie 13 godzin...
Podniosłem się z kanapy, wyłączając telewizor i skierowałem się do pokoju po czyste ciuchy. Wziąłem ze sobą świeżą, ciemnoczerwoną bokserkę, czarne, dość obcisłe spodnie i bieliznę. Udałem się do łazienki, by wziąć prysznic i się ogarnąć.
Kiedy wyszedłem spod prysznica, ubrałem się, a włosy lekko ułożyłem. Do tego wykonałem makijaż, plus fluidową maseczkę na policzek.
Przydałoby się tu trochę posprzątać. Ciemne meble dosłownie zarosły kurzem... Zresztą nie będę tu siedział, nic nie robiąc...
Zacząłem szukać specyfików do sprzątania. Znalazłem! Środek do ścierania kurzu, szmatki, płyn do podłóg...
Akira dawno tu sprzątał. A z jego stanem majątkowym powinien mieć tu ze dwie gospodynie!
Po jakiejś godzinie mieszkanie lśniło, a mój żołądek zaczął domagać się czegoś innego niż powietrze...
Lodówka była pusta, więc musiałem zrobić jakieś zakupy. Sporządziłem listę, sprawdziłem, czego brakuje, zabrałem ze sobą portfel i wyszedłem, zamykając mieszkanie na dwa zamki.
Wracałem do domu z dwoma wielkimi, wypchanymi torbami, zastanawiając się, czy o niczym nie zapomniałem.
Jednak Akira nie wrócił – pomyślałem.
Cóż, przynajmniej jemu się w życiu układa. Westchnąłem ciężko, wchodząc do apartamentowej windy. Już chciałem zacząć szukać kluczy, kiedy przed drzwiami mieszkania Reity ujrzałem...
愛子~
____________________________________________________________
Tum tudum, wiem, niedosyt! Zrobiłam to specjalnie ♥
Komentujcie!:3
O kurde. Rei od dawna zakochany w Uru. Jest z Ruksem bo ten go kocha a Akira nie potrafił odmówić. Rukiś to też zazdrosny jest. Chyba Yuu nie czeka na Uru pod drzwiami mieszkania Reity?
OdpowiedzUsuńJa chce już 3 i szersze pojawienie się Kai'a.
Weny życzę
Tak, bardzo dobrze to zrozumiałaś!:D
UsuńNa to ci nie odpowiem. Czekaj cierpliwie na 3 ♥
Z Kaiem będzie się działo... Troszeczkę. ALE JUŻ NIC NIE POWIEM XD
Dziękuję <33
To mi się podoba coraz bardziej. *q*
OdpowiedzUsuńChcę więcej i nie mogę się doczekać ciągu dalszego! Weny życzę i pozdrawiam! ^,^
Cieszę się straszliwie!:D
UsuńDziękuję <333 Wzajemnie, kochana:3
Reiiiiiiituuuuuhaaaa!! <3 O jak ja lubie ten paring...^^ Opko świetne jak wszystkie zresztą. Tak się zastanawiam,czemu w polskich ff z Aoim jest zazwyczaj coś nie halo...xD Ależ my go kochamy ;3 Dobrze,że tego nie czyta xD A wracając to....Genialnie!! Czekam na więcej,niech to się jakoś interesująco rozwinie:)
OdpowiedzUsuńp.s.Mam takie małe podejrzenia,że Ruki pójdzie do mordkowyszczerza i między Niebieskim i Rei'em zacznie się wojna o Kouyou....Ni tak jak mówiłam...Z niecierpliwieniem czekam na więcej <33
Tak, podkreślę MOJA PIERWSZA reituha, którą strasznie chciałam napisać <3
UsuńJak to nie halo? :C Aoi w moich fickach zawsze był w porządku XD Odsyłam tu chociażby: http://sora-namida-iro.blogspot.com/2012/06/aoixuruha-oneshot-roze-roze-roze.html
A kontynuację zobaczysz:D Ha, zdradzę tylko tyle, że będzie parę intryg. Może niekoniecznie między Aosiem i Reiem ^^
Dziękuję <333
Jak się patrzę na tłumaczenie ksywki Aoi'ego jako niebieski to mi się śmiać chce i to dosłownie.
OdpowiedzUsuńDla zainteresowawszy:
"Malwa" - 葵
Niebieski, zielononiebieski - 青.
Naprawdę weźmy przestańmy takie błędy robić.
Hai, wiem, że to tłumaczy się jako Malwa. To dlatego tak fangirlowałam na widok malw w ogrodzie brata ciotecznego XDD
UsuńJestem za.
To było złośliwe!!! zakończyć w takim miejscu???
OdpowiedzUsuńnie masz litości kobieto!!!
no to tylko czekać zostaje na kolejną część... to kiedy ona będzie???
Lalalulu;)
Wiem, że jestem! Czasem trzeba, by zyskiwać komentatorów :D
UsuńHm, przewiduję ją tak mniej więcej za 5-6 dni. Na razie nie chce mi się przepisywać, a rozdział III do króciutkich nie należy. Oczywiście nie należy też do najdłuższych, ale to tam... XD
<3
@_@ jest już nowa część... lecę ją przeczytać a potem słówko ode mnie na podziękowanie ^_^
UsuńLalalulu;)
Zabiję. Żywcem zabiję. Lub uduszę własnymi rękoma. JAK MOGŁAŚ?!
OdpowiedzUsuńTO KTO CI WSTAWI KOLEJNĄ CZĘŚĆ, CO? XD
UsuńChcę więcej bicia! :3 I... Fak. Reita i Uruha?! Ostro. To Aoi czeka na Uruhę, prawda? Zdradź chociaż tyle. :< A tu się kurde później okaże, że Ruki będzie z Aoim lub Uruhą. (teraz w nocy nie zasnę przez to rozmyślanie) Chcę dalej. Wciągnęło mnie to opowiadanie, chociaż dopiero drugi rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dei.
TY BRUTALU ;_;
UsuńOkej, nie powiem, że to koniec konfliktu Aoi-Rei-Uruha. Domyślaj się! Specjalnie urwałam w tym momencie, żebyście sobie podumali kto tam stoi XD
Hm, co się okaże, to się okaże :D
Cieszę się, że moje przesiadywanie nocami przez cały tydzień nie są takie beznadziejne, jak myślałam o-o'
<3
Rei zakochał się w Uru? Wow! Cholera, ja już chcę następną część, bo nie wytrzymam.
OdpowiedzUsuńMusisz wytrzymać:D
UsuńWiem, wiem, przed drzwiami będzie Aoi! Mam rację? I przytuli Urusia i pocieszy i przez chwilę będzie fajnie, a potem od nowa jakiś napad, co? W każdym razie- Aoi lecz się psychopato, bo ci się najwyrazniej w dupie poprzewracało od tego dobrobytu z Uru!!! I zachowuj się jak człowiek, bo wpierdol!- ach, nie ma to jak gadać do postaci... xD
OdpowiedzUsuńUruha, nie przejmuj się niczym i nie popadaj mi w depresje! I nie jesteś alkoholikiem, a jak ja tam mówię, to tak jest!
Reita- łapy precz od Urusia, bo powyrywam... grrr...
Ruki- a coś ty taki nerwowy? Hm? Okresik się zbliża? xD
Chcem next
Ej, też gadam do postaci! XD
UsuńMUSISZ AŻ TAK WSZYSTKO PRZEWIDYWAĆ? ;_; Ale nie masz racji, hłehłeee~ :D
Wiem, że nie jest, to tylko na potrzeby opowiadania ;_;
EJ, REITA CHCE MU POMÓC. REITA JEST KOCHANY :<
Ruks ma wieczny okres <3
ojej, Rei w Uru . . .
OdpowiedzUsuń-Ja i tak znajdę COŚ zaskakującego
-Ale przyznam, iż ..*myśli co chciała powiedzieć O.o' *
-ech faktycznie wiesz jak 'karmić' czytelnika, by nadal czuł niedosyt opka >.<
- Uru dostał w policzek od Aoi'ego, aż mnie to zabolało *złapała sie za policzek* ; a maleństwo taaakie zazdrosne, lecz swoją drogą to zrozumiałe
-btw, kom dopiero teraz, ponieważ wczoraj (w nocy) nie miałam jak dodać go
*tuli* czekam na ciąg dalszy =***
-No nie wątpię!<3
Usuń-iż? ^^
-I tak ma być:D
-Pobiegłabym na pomoc Uru, ale zwiał do samochodu i pojechał do Reity :<
-Ważne, że w ogóle jest
*hug* <33
*cieszy się* :D
UsuńJKHNLMGFHKMNKHNMKGVN KVBMNKF
OdpowiedzUsuń*na inną reakcję jej nie stać*
HA.
*ochłonęła*
Ty doskonale mnie znasz, Ururu...wiesz, że kocham Twoją twórczość >w<
Uzależniłam się (*^*)
ReiRei chce więceeej!
I kiedy ta nasza Reituha, co? XD
<333
UsuńHai, Ururu wie, że ReiRei... zaraz zaraz... Kocha moją twórczość? o-o''
Tego Ururu nie wiedział, sumimasen ;u;
Nie wiem. Kiedyś XD
AAAAA... iii co dalej?
OdpowiedzUsuńjeszcze jeszcze:D:D
jkfhdjkh, zaraz będzie dalej! XD
Usuń