Na wstępie dziękuję za ponad 1000 wejść <333 To dla mnie naprawdę bardzo motywujące i miłe C: Mordka mi się cieszy~
A teraz do rzeczy. Przedstawiam Wam mój eksperyment. Dlaczego eksperyment? Ano dlatego, że jest to moje pierwsze opowiadanie pisane w narracji trzecioosobowej. Nie wyszło mi, tak, wiem, ale mam nadzieję, że skupicie się na fabule, a nie nad narracją (którą swoją drogą chyba z 5 razy zmieniałam).
Nie podoba mi się. Nie podoba mi się, jak cholera i myślę, że będzie to moje najgorsze opowiadanie...
Paring jest, jaki jest. Wiem, że nie jest on lubiany, ale chciałam napisać coś... innego.
*Aiko łamacz stereotypów*
Nie mniej jednak, zachęcam do przeczytania, skomentowania i wyrażenia swojej opinii (na której bardzo mi zależy ♥)
Miłej cyber-lektury.
~Dopowiem jedynie, że - niestety - musicie się domyślić, czyje myśli zaznaczone są pochyłą czcionką. Chciałam uniknąć powtórzeń typu: ,,pomyślał ktośtam''. Mam nadzieję, że to niewielkie utrudnienie nie sprawi problemu.
_______________________________________________________
Gitarzysta dziś spał wyjątkowo dobrze. Porównując tę noc z ostatnimi w tym tygodniu – ta była przyjemnością, a nie udręką... Chwilę po tym, gdy jasnowłosy otworzył oczy, na szafeczce obok niewielkiego, jednoosobowego łóżka odezwał się budzik. Był strasznie głośny.
Uruha wyciągnął się, przeciągle i głośno ziewając. Przetarł zaspane jeszcze oczy i odgarniając ciemnoszarą kołdrę, ruszył do łazienki.
Przejrzał się swemu lustrzanemu odbiciu. Dzięki przespanej nocy pozbył się tych przeklętych sińców pod oczami. Stał tak jeszcze chwilkę w białym podkoszulku na ramiączkach i szarych, krótkich spodenkach, przyglądając się sobie. Po chwili jednak wszedł pod prysznic, oblewając się chłodnym strumieniem wody. Natychmiast poczuł się jeszcze lepiej. Po przebraniu się, ułożeniu włosów i podkreślenia oczu delikatnymi, czarnymi kreskami - bez których nie potrafił się obejść, tym bardziej wyjść na ulicę - skierował się do kuchni, by napić się kawy. Zrobił sobie mocniejszą, takiej mu było trzeba. Popijał napój małymi łyczkami, jak to miał w zwyczaju i włączył radio. Uśmiechnął się, słysząc znajome mu brzmienie gitar, basu, perkusji oraz według niego najukochańszy, najsłodszy w świecie wokal...
Westchnął ciężko, po czym podszedł do kontaktu, gdzie ładowała się komórka. Już dawno chciał wymienić ją na nowszą, ale nigdy nie miał na to czasu.
Nacisnął jakiś klawisz, by ekranik się podświetlił.
-Aż 27 nieodebranych? - zdziwił się. Zobaczył kto dzwonił... Tak, to był on... Przyczyna jego nieprzespanych nocy, łez, samobójczych myśli. Ile razy chciał ze sobą skończyć?
Z tych chorych myśli wyrwał go konkretny, najwspanialszy głos... Ten słodki głos, który nadal rozchodził się z głośników radia po pomieszczeniu.
,,How many times did you think about death in the small world?
The death doesn't give freedom to you, even feelings fade away.''*
Był i nadal jest obiektem jego marzeń. Już od ponad roku. Jest czymś, czego nigdy nie dostanie. Zakazanym owocem.
Bo głupi nie potrafi się przyznać, że go kocha... To nienormalne, by facet wyznawał to drugiemu facetowi. A już szczególnie przyjacielowi, koledze z branży, z zespołu.
O, Kami-sama, czemu to takie trudne?...
Nawet nie wie, czy Ruki przypadkiem nie jest jakimś homofobem. Wtedy dopiero by się narobiło...
Do próby zostało jeszcze 10 minut, gdy gitarzysta dotarł pod studio nagrań. Wysiadł leniwie z samochodu i skierował się do głównego wejścia, po czym spostrzegł Aoiego i Reitę palących papierosy. Gadali o czymś półszeptem, ale postanowił im nie przeszkadzać, więc udał się na piętro, gdzie znajdowała się przydzielona dla nich sala. Wchodząc, ujrzał go. Siedział, przygrywając coś na klasyku Aoiego.
-Cześć... - rzucił nieśmiało gitarzysta.
-O, hej – wokalista uśmiechnął się do niego ciepło, tymczasem po plecach wyższego przeszły ciarki.
Tak uroczo się uśmiecha...
-Łaaał, dziś się nie spóźniłeś – zaśmiał się szatynek.
-Ej, ostatnio nie przespałem kilka nocy! Nie dziw mi się. W końcu wypocząłem i znów normalnie funkcjonuję.
-Ehe, zobaczymy na jak długo – Ruki wyszczerzył się, nie przestając brzdąkać na gitarze. Uruha czuł, że to była ich najdłuższa wymiana zdań od paru miesięcy. Tak, znacznie się od siebie oddalili. Relacje popsuły się, na czym ucierpieli główni, nieświadomie zakochani w sobie antagoniści.
Do sali wszedł Reita z Aoim.
-Gdzie Kai? - zapytał Ruki, odkładając gitarę.
-Nie wiem, zazwyczaj jest tu pierwszy. Może coś załatwia? Albo menedżer go zaczepił i musieli uzgodnić coś w związku z nową płytą.
-Hm, nie wydaje mi się. Zadzwoniłby, czy coś... - zamyślił się Uruha.
-Faktycznie, Uruha ma rację - przytaknął Ruki. - Choć naprawdę nie wiedziałem, że kiedyś to powiem – wszyscy prócz Uruhy wybuchli śmiechem.
-Ha-ha-ha. Bardzo śmieszne... – najwyższy splótł ręce na piersi i zrobił naburmuszoną minę.
-No dobra, zadzwonię do niego – zameldował nadal rozbawiony Yuu, po czym wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer Kaia. Stał dłuższą chwilę z telefonem przy uchu, kiedy lider w końcu odebrał.
-Gdzie ty jesteś...? Co? Jak to zachorowałeś? To nie mogłeś uprzedzić, że próby nie będzie...? Okej... Mhm, przekażę... Kuruj się, cześć. - rozłączył się. - Kai was bardzo przeprasza i kazał przekazać, że...
-Domyślamy się – przerwał mu Ruki, wgapiając się z maniakalną uwagą w swoje świeżo zrobione paznokcie.
-Więc co? Zmywamy się? Bo raczej sami próby nie przeprowadzimy - powiedział Reita z nutką radości w głosie.
-No... najwyraźniej – odparł Uruha.
-No to cześć – rzucili na pożegnanie Aoi z Reitą i wyszli z sali.
-To ja też lecę... Cześć – jasnowłosy pomachał Rukiemu i odwrócił się w stronę wyjścia.
-Nie, czekaj! To znaczy... – Po tych słowach gitarzysta zatrzymał się i odwrócił się w trybie natychmiastowym. Twarz wokalisty oblał przeuroczy rumieniec. - Może pójdziemy na jakieś piwko, co?
Co go tknęło?
-Okej, właściwie i tak nie mam co robić – wyższy mówił jakby od niechcenia, ale jego serce szalało. Byleby młodszy nie usłyszał, jak głośno ono bije. Był szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy...
Po jakichś piętnastu minutach byli w pobliskiej knajpce. Usiedli przy barze, zamówili piwo i gadali. O niczym, ale dowiedzieli się o sobie dużo, wprawdzie błahych, ale wiele ważnych rzeczy dla obojgu. Było bardzo miło, dopóki Ruki nie przegiął z alkoholem i zaczął gadać od rzeczy.
Uruha ostatnio pije mniej. Wolał mieć kontrolę nad tym, co mówił, niż miałby nagadać młodszemu różnych głupot, nie mówiąc już o tym, co mu na sercu leży. Nie chciał wyznać Rukiemu, że coś do niego czuje. Chyba by sobie tego nie wybaczył...
Kiedy kończył drugie piwo, Ruki zdążył wypić 4 takie, do tego parę szklaneczek whisky, jakieś kolorowe drinki... Powoli zaczął tracić kontrolę nad rzeczywistością. Jednakże dzielnie podjął próbę zamówienia jeszcze jednego piwa, na co jasnowłosy skarcił go wzrokiem.
-Noooo cooo...? - zaczął, bełkocząc. Barman podał mu zamówione piwo i odszedł do innego klienta.
-Nico. Nie powinieneś tyle pić... - zmartwił się gitarzysta.
-Bo wiesz... - zmienił temat. - Rei i Aoi... Oni tak dziwnie... zachowują się, no... No wiesz, szczęśliwi są... bardziej... no...
-Ruki, może już dość? – Uruha odstawił smukłą szklankę ze złocistym płynem.
-Nie! Ja... muszę się... napić! - krzyknął niewyraźnie młodszy, wyciągając obie ręce w stronę naczynia z piwem, jak dziecko, któremu zabrało się lizaka i chce go odzyskać.
Ma jakieś problemy?
-Ruki, chłopie... co jest...? – Starszy złapał go za ramiona, potrząsnął nim lekko, po czym spojrzał Rukiemu w oczy. Przez moment zawiesił swój wzrok w źrenicach Uruhy, ale chwilę później odwrócił głowę w bok, wbijając wzrok w ziemię.
-Chciałbym Ci powiedzieć... ale... nie mogę... - odparł. - I więcej tak na mnie nie patrz... N-nie pozwalam Ci! - powiedział, wymachując palcem wskazującym przed nosem Uruhy, na co ten zaśmiał się głośno.
-Oho! Coś jeszcze, księżniczko? - zapytał rozbawiony.
-Przestań...! – wokalista wstał i chwiejnym krokiem, rozzłoszczony do granic możliwości udał się w stronę wyjścia z baru.
-Ej, czekaj! – starszy krzyknął za nim, ale ten nie posłuchał. Rzucił pospiesznie pieniądze za alkohol dla barmana, zabrał z siedzenia kurtkę Rukiego i wybiegł z knajpy, łapiąc niższego za ramiona.
-Co ty robisz?... Ja sam...
-Nie wydurniaj się... Jesteś pijany. Odwiozę cię do domu - westchnął ciężko, wpakował Rukiego na tylne siedzenie i pojechał w stronę jego domu, nie zważając na to, że sam był pod minimalnym wpływem alkoholu.
Kiedy byli na miejscu, Shima musiał obmyśleć plan przeniesienia Rukiego do jego mieszkania. Otworzył tylne drzwi auta i zauważył, że z kurtki wokalisty wypadły klucze. Rzecz, której Ruki nigdy nie pozwalał nikomu dotykać. Do pęku przeróżnej wielkości kluczyków doczepione było kilka breloczków. Jednym z nich była - chyba najbardziej przykuwająca uwagę - błyszcząca przewieszka w postaci liter wysadzanych drobnymi brylancikami, tworzącyh napis 'I ♥ U.'
U?
Może to w potocznym angielskim 'you'? Raczej tak.. Więc... on kogoś ma?...
Uru zmarkotniał.
Więc to przez te dowieszki nie dawał nikomu swoich kluczy...
Jego nadzieja na jakikolwiek bliższy kontakt z Rukim prysła jak bańka mydlana.
Wziął Ru na ręce, bo jakoś musiał go donieść do domu. Wprawdzie nie ważył dużo, ale dosłownie przelewał się przez ręce, przez co gitarzysta miał trudności z utrzymaniem własnej równowagi.
Doszedł do drzwi, otworzył je i nacisnął łokciem klamkę. Drzwi puściły. Był u Rukiego raz, może dwa. Nieczęsto widywali się poza studio. Szczególnie u niego w domu. Dziś miał okazję sam się po nim oprowadzić.
Nie zdejmując butów przeniósł Rukiego do sypialni, zostawiając na białych kafelkach brunatne grudki piasku. Położył młodszego na wielkim, dwuosobowym łóżku, zasłanym ciemnobeżową kołdrą. Zdjął z niego buty, odnosząc je na korytarz. Przy okazji ściągnął też swoje. Następnie zrzucił z niego kurtkę i spodnie, zostawiając tylko koszulkę. Nakrył Rukiego do pasa. Pojedyncze kosmyki włosów opadały mu na twarz. Odgarnął je delikatnie, całując szatyna w czoło.
Co ty robisz, idioto?! - zganił się w myślach. Nie mógł mu przecież pokazać, że coś do niego czuje! Wtedy zniszczyłby coś, co do tej pory udało im się zbudować. Na szczęście śpi twardo. Cóż, procenty robią swoje...
Dzięki ci, Kami-sama, że mam chociaż tyle. Że mam go chociaż tak blisko...
Co prawda niezbyt uszczęśliwiało to Uruhę, ale wolał, by to Ruki był szczęśliwy. To jego szczęście było dla niego ważniejsze.
Uru rozejrzał się chwilę po pokoju, którego ściany były w kolorze wanilii. Meble też były jasne. Ogólnie pomieszczenie wydawało się być bardzo przestronne i czyste. Chciało się tu przebywać. Ruki zawsze miał dobry gust. Zresztą... gitarzysta nie wiedział, że jest taki porządny.
Na komodzie znajdującej się naprzeciwko łóżka stały 3 ramki cyfrowe, na których zdjęcia zmieniały się co parę sekund. Jedna ramka wyświetlała fotki z koncertów, na drugiej muzycy byli zwyczajni. Bez makijażu, bez stylizacji, bez widowiskowych fryzur. Zwykła paczka przyjaciół. Właśnie ta ramka pokazywała zdjęcia z pikniku, na który kiedyś wyciągnął ich Kai. Mieli ochotę go zabić po tym, jak zerwał ich o 6 w pierwszy dzień urlopu. Jednak wybaczyli mu, kiedy ujrzeli miejsce, w które ich wywiózł. To było gdzieś za Okinawą... Wielka łąka otoczona brzozowym lasem. I jezioro... Duże jezioro. Uruha uśmiechnął się na te wspomnienia. Miał wielką ochotę wybrać się tam jeszcze raz.
Trzecia ramka przedstawiała... Uruhę?
Ale...
Dlaczego...?
Stał jak wryty. Nie wierzył własnym oczom. Wszystkie zdjęcia, oprócz jednego, gdzie był z Rukim, przedstawiały młodszego gitarzystę we własnej osobie. Bardzo rzadko fotografują Ru i Uruhę razem. A tego zdjęcia akurat nie widział.
Dopiero teraz zauważył dokąd sięga mu Ruki.
Kochane Maleństwo... - pomyślał i w jednej chwili zorientował się, że gdyby powiedział to przy trzeźwym Rukim na głos, od razu zostałby wypędzony z mieszkania, lub obrzucany zastawą stołową. Gorszych przypadków nie chciał analizować.
Jak wielką ochotę miał, by zapytać o te fotki.
Może... to tak po przyjacielsku?
Ale dlaczego do cholery zamiast Uruhy nie ma Aoiego, czy Reity? Z nimi trzyma się bliżej! Biorąc pod uwagę te kilka miesięcy bez słów... Z jasnowłosym rzadko wymieni parę zdań. Uruha stwierdził, że młodszy nie bardzo przepada za jego towarzystwem, a dziś zaproponował mu piwo tylko z grzeczności. Sam już nie wiedział, co o tym myśleć.
Po krótkiej chwili wyszedł z sypialni, kierując się do kuchni. Była ona połączona z wielkim salonem, pomalowanym na biało. Panele były ciemnobrązowe. Meble również. Na ścianie mieścił się duży plazmowy telewizor, pod nim stała szafka, gdzie było DVD, PlayStation i pady.
Wielki fan gier, co? - uśmiechnął się pod nosem. Każdy wie, że Ruki uwielbia grać w gry wideo. Niestety nie za bardzo potrafi. Jak uczepi się jednego guziczka, to koniec. Co dziwniejsze, zazwyczaj wygrywa. Wtedy inni są zawiedzeni, bo używali megaskomplikowanych kombinacji kolorowych przycisków i niestety przegrali.
Pod ścianą przeciwną, tuż obok ażurowych schodów prowadzących na piętro, znajdował się regał, na którym stała spora wieża i mnóstwo płyt. W tym naszych. Były równiutko poukładane.
On faktycznie dba o porządek...
Gitarzysta wszedł do stosunkowo mniejszej niż salon kuchni i otworzył szafkę znajdującą się nad kuchenką. Miał nadzieję, że znajdzie tam leki przeciwbólowe.
Bingo! Też trzymał je w tym samym miejscu. Nalał wody do szklanki i zaniósł ją razem z tabletkami do sypialni. Postawił wszystko na nocnej szafeczce obok łóżka. Zasłonił jeszcze rolety, które praktycznie nic nie dały. Były prześwitujące i promienie słońca widniejącego jeszcze nad linią horyzontu bezczelnie wdzierały się do pomieszczenia, padając na twarz Rukiego. Wokalista zawsze stawiał na wygląd, a nie na praktyczność.
Przyklęknął na chwilę obok łóżka, przyglądając się szatynowi. Czuć było od niego alkoholem. Oddychał miarowo, spokojnie. Miał lekko rozchylone usta, co wręcz kusiło, by złożyć na nich czuły pocałunek... Jednak wyższy nie zrobił tego. Miał świadomość, że Ruki śpi twardo i raczej nic nie byłoby w stanie go obudzić, ale... Bał się. Najzwyczajniej w świecie się bał.
Po jakimś czasie odszedł od łóżka z zamiarem opuszczenia domu. Chciał pójść jeszcze na górę, bo raczej nie miałby więcej okazji do takiej samowolki w domu wokalisty, ale zrezygnował. Ciekawość pierwszym stopniem do piekła. Pogłaskał Rukiego delikatnie po głowie, rzucił ciche 'pa', na co niższy przekręcił się na drugi bok, wtulając twarz w poduszkę. Wyszedł.
Będąc na podwórku, przystanął. Odchylił głowę w tył, zamknął oczy i zaczerpnął rześkiego powietrza.
Ta bliskość była niebezpieczna... Jak to dobrze, że byłem trzeźwy - pomyślał i odwrócił się, by spojrzeć raz jeszcze na ciężkie, drewniane drzwi wejściowe do domu Ru. Po chwili wsiadł do samochodu i skierował się do siebie.
Ta bliskość była niebezpieczna... Jak to dobrze, że byłem trzeźwy - pomyślał i odwrócił się, by spojrzeć raz jeszcze na ciężkie, drewniane drzwi wejściowe do domu Ru. Po chwili wsiadł do samochodu i skierował się do siebie.
愛子~
* fragment ,,Tomorrow Never Dies''
___________________________________________________________
Kolejna część, mam nadzieję, że niedługo. Postarajcie się z tymi komentarzami, co?~
Miałam się uczyć, a nie czytać kolejne ficki. .__.
OdpowiedzUsuńNo ale nawet nie powstrzymało mnie to, że jest to Uruha x Ruki. Co prawda nie za bardzo przepadam za tą parą, ale to mi się spodobało. To jest w sumie moje drugie Uruki jakie czytałam i te jako pierwsze mi się nawet spodobało. Być może dlatego, że nie ma w tym tylko seksu w publicznej toalecie dla zabawy, ale jest w tym przede wszystkim opisana ta skryta miłość, a to jest to, co najbardziej lubię. :3
Zaciekawiło mnie to i - !UWAGA! - chcę kolejną część, nie zważając na to, że jest to Uruki. xD
Weny życzę i czekam na ciąg dalszy. :3
Ja też miałam się uczyć, a nie pisać ficki, ale... no cóż XD
UsuńJeny, cieszę się, bardzo! To takie miłe,kiedy komuś przypadają do gustu opki z paringiem, za którym się nie przepada ^^
glupia komorka zjadla mi komentarz ;/
OdpowiedzUsuńkurcze, ja tez nieprzepadam za Uruki (a bo tego wcale nie widac), ale to juz drugie w przeciagu dwoch dni, ktore spokojnie moge nazwac ZAWALISTYM!
tylko rozkminiam czy Uru jest splepu czy glupi, przeciez widac... ciii... nic nie wiedac *beszta sie*
a co do trzecioosobowki - nie bede sie wypowiadac bo sama nie umiem zbytnio w niej pisac, ale moim zdaniem czyta sie swietnie wiec - jest ok!
Zagadzam sie z Sanoi - CHCE
O matko, kamień z serca co do tej narracji :D
UsuńUru? Jest i głupi i ślepy, ale okej XD Niebawem wszystko, a przynajmniej większość wyjdzie na jaw ^-^