sobota, 16 czerwca 2012

UruhaxRuki, cz.4: ,,Taka jedna''

Konban wa~!
Prosiliście o dłuższą notkę, więc jest~
Chyba trochę dłuższa... ^^

Nie wiem, mam jednak nadzieję, że sprawię wam tą częścią przyjemność i wniosę tu trochę więcej pluszu ^w^
Także ten, opcja 'skomentuj' istnieje nadal (pokrywa się z opcją 'uszczęśliw autorkę') ^^

Miłego czytania, ludki~ ♥

_________________________________________________________



      W ten czas Shima przygotował jakieś ciastka i wstawił wodę, by zagotowała się, gdy tylko Yuu wpadnie. Na podwórku było zimno, a Aoi auta nie posiadał. Toteż na próby podwoził go Reita, a na codzień jeździł taksówkami, albo autobusami.
Jakieś dwadzieścia minut później Kouyou usłyszał dzwonek do drzwi. Otworzył i zastał przemoczonego Yuu.
-No, no, panie Shiroyama, na piechotkę się szło?
-Daruj... Parasol mi się połamał, musiałem iść w ten przeklęty deszcz - warknął.
-Rozumiem, wchodź. Zaraz dam ci coś na przebranie się. Mógłbyś zalać herbaty?
-Jasne.
-Dzięki - odparł młodszy gitarzysta i pobiegł po suche rzeczy dla kolegi. Na szczęście Yuu był mniej więcej tych samych wymiarów co Kouyou, więc z wielkością rzeczy nie było problemu.
-Trzymaj - rzucił ciuchy starszemu, po czym ten sierował się do łazienki.
Chwilę później z niej wyszedł i usiadł na sofie.
-Więc co konkretnie chciałeś? - zapytał Uru, podając starszemu kubek z ciepłą herbatą.
-Chodzi mi o... O Reitę...
-Kochasz go? - wypalił jasnowłosy, nie myśląc, że mógł nie trafić.
-C-co? Skąd wiedziałeś...? - jednak trafił.
-To widać. Tyle czasu ze sobą spędzacie ostatnio...
-A-aha... Ale... On nie wie, że ja go... No kocham. I nie wiem, jak mam mu to wyznać...
-Wiem coś o tym...
-Ta? No proszę, Śliczny sobie kogoś wypatrzył, a ja nic o tym nie wiem. Kto to?
-A... Taka jedna...
Taka jedna... Kouyou, idioto...
-Ach, taka jedna, rozumiem... A co do Reity, to...
-Może tak po prostu? Złap go, kiedy będzie sam, albo wyjdźcie gdzieś razem. Sam wiesz, że Rei jest typem, który nie lubi owijania w bawełnę - Uru szybko zaczął mówić o Reicie, byleby nie drążyć tematu o 'takiej jednej'...
-No tak... Ale... Tak od razu? A co, jeśli nie wypali?...
-Wypali, zobaczysz.
-Serio? - rozpromienił się Yuu. - Dzięki! To ja lecę! - wstał, nie dopijając herbaty, rzucił na pożegnanie liche 'pa' i 'ciuchy oddam przy okazji'. Wybiegł z mieszkania.
Uruha podrapał się w tył głowy i wypił swoją, jeszcze ciepłą herbatę.
Sam się boję, a doradzam innym, huh?
Shima wiedział, że wcale nie jest ekspertem do spraw sercowych. Przynajmniej nie swoich... Lecz teraz wiedział, gdzie znajduje się to magiczne - w jego mniemaniu - miejsce i czuł, że może wszystko. Postanowił tam pojechać niedługo. Pojechać z kimś.
      Dzień minął bardzo szybko. Ruki jednak się nie zjawił, a Uruha był zmęczony całodziennymi porządkami, które postanowił zrobić w swojej szafie. A przy okazji w głowie...
Zmęczony umył się, przebrał w piżamę i poszedł spać.

      Następnego ranka Shima obudził się bez pomocy budzika. O dziwo - nie zaspał, jak miał to w zwyczaju. Założył świeże ciuchy, przyszykował się i wybył z domu, wcześniej jedząc prowizoryczne śniadanie. Zabrał ze soba parasol. Dziś pogoda też nie dopisywała. Było chłodno i ponuro.
Uru wsiadł do samochodu i ruszył do studia na próbę.
Kiedy szedł w kierunku sali, usłyszał rozmowę trzech mężczyzn. Oczywiście Kaia, Aoiego i Reity.
Kouyou zajrzał przez lekko uchylone drzwi. Rei siedział na kanapie wtulony w Yuu.
Proszę, proszę, a tak panikował... - pomyślał i uśmiechnął się pod nosem Uru. Postanowił jeszcze nie wchodzić, a posłuchać o czym tak zawzięcie dyskutują.
-Ej no, nie widzicie jak oni się podczas prób zachowują? - odezwał się głos Kaia.
-No, cały czas się na siebie gapią ukradkiem - wtrącił Yuu.
-Myślisz, że może oni... no... wiecie... - odparł Rei.
-Hm, w sumie może masz rację, ale... Uruha jest zbyt nieśmiały, by zrobić pierwszy krok. Ruki zresztą też - dodał Kai
-A wczoraj Kouyou mówił mi o 'takiej jednej'. Haha, dobre sobie... Więc to Ruki był tą księżniczką, o której mówił - zaśmiał się Aoi.
-Weź się, Yuu! Nie żartuj sobie, to poważna sprawa... - Reita walnął łokciem w bok Aoiego.
-Ała! Przepraszam...
-Chyba musimy im pomóc... - westchnął Kai.
-Tak, Lider-sama, zgadzam się. Kto jak kto, ale ty na swataniu znasz się najlepiej - dodał Aoi i spojrzał znacząco na Reitę. Wszyscy się zaśmiali.
To... Aż tak widać?... To niemożliwe. A co jeśli Ru też to zobaczył?... Że jestem inny w jego towarzystwie?...
Uruha zacisnął dłonie w pięści i postanowił - jak gdyby nigdy nic - wejść do sali.
-Cześć - uśmiechnął się.
-O, hej! - odparła trójka.
-Nie ma Rukiego? - zapytał Shima, po czym uznał, że wygląda to, jakby martwił się o wokalistę. Chłopacy popatrzyli po sobie, uśmiechając się do siebie.
-Nie, jeszcze nie przyszedł - odezwał się, chyba najbardziej opanowany Reita.
-Aha... - odparł młodszy gitarzysta, po czym poszedł na drugi koniec sali, podłączając gitarę pod wzmacniacz. Zaczął ją po cichu stroić i zagrał Okuribi. Tak na próbę.
Spojrzał na zegarek.
Już minęła godzina, a jego nie ma...
-Uru, nie wiesz co z Rukim? - zapytał lider.
-Nie mam pojęcia, wczoraj było z nim wszystko w porządku... - odparł Uruha.
-Dobra, zadzwonię do niego - westchnął Kai
-No, tylko nie krzycz za bardzo - zaśmiał się Aoi.
-Oj dobra, dobra. Dam radę.
Perkusista wykonał pierwszy telefon do Rukiego. Nic. Drugi - nic. Trzeci - też nic.
-Nie wiem, co się dzieje, ale on nie odbiera... Ale telefon włączony ma, bo jest sygnał...
-Więc co robimy?
-Odwołuję próbę, trudno... Jutro o 8. Tu, w tej sali, jasne? - ustalił Kai.
-Taaak - pozostali odpowiedzieli chórkiem. Yuu wstał, odszedł od Akiry i machnął do mnie ręką, żeby Uru do niego podszedł.
-Dzięki za radę, wszystko poszło dobrze. Kai mi trochę pomógł wygonić Reitę z domu, ale było warto - szepnął wyższemu na ucho.
-Nie ma za co, polecam się na przyszłość - zaśmiał się - No i szczęścia.
-Dzięki, na pewno sie przyda. Zobaczysz, odwdzięczę ci się - uśmiechnął się.
Więc wszyscy rozjechali się do domów. Yuu pojechał z Akirą. Chcieli się sobą nacieszyć. W koncu to świeży związek... Niech im się wiedzie jak najlepiej.
A Uruha zmarnowany wrócił do siebie. Do pustego domu.
Postanowił się zdrzemnąć. Poszedł spać późno, bo koło 3 w nocy. Długo mu zajęło układanie ubrań w szafie. Szczególnie, kiedy ma się ich tyle, ile ma ich Shima.


      Obudził go sygnał telefonu. Półprzytomny podniósł się i sięgnął po telefon, by zobaczyć, kto dzwoni.
Kai?
Uru spojrzał na zegarek i stwierdził, że przespał tylko dzień. Noc jeszcze przed nim, więc na próbę również się nie spóźnił. Odebrał.
-Tak?... - wymamrotał zaspanym głosem.
-Odwołuję też jutrzejszą próbę, a Ty kieruj się do domu Rukiego...
-Co? Po co mam do niego jechać?...  - serce mu przyspieszyło. Od razu się przebudził, pomimo późnej godziny.
-Powiedział, że nie powie nic nikomu, prócz ciebie. Uru, błagam, przyjedź. Martwię się, że coś mu jest... Stoję pod jego domem razem z Aoim i Reitą, ale ten głupek nie otwiera... - wydusił Kai , wzdychając.
Nikomu... Oprócz mnie...?
-Dobra, zaraz będę... - odparł wystraszony gitarzysta.
Uruha złapał za okrycie wierzchnie, kluczyki od samochodu i dosłownie wybiegł z mieszkania. Rozpadał się deszcz. Akurat na wieczór...
Nie zwracał uwagi na czerwone światła. Mknął swoją czarną beemką przez tokijskie ulice z myślą, że jego ukochanemu mogło się coś stać.
Zaraz, zaraz... Jakiemu ukochanemu? To tylko twój kolega, jasne...?
      Gdy dotarł na miejsce, zostawił samochód przed bramą i wbiegł na teren posesji wokalisty. Zaczął dobijać się do drzwi, dzwonić dzwonkiem, kiedy Kai próbował skontaktować się z nim telefonicznie. Nic z tego...
-Uru, daj mi swój telefon - rzekł perkusista po tym, gdy stwierdził, że wszystkie te próby nie mają sensu.
-Po co?
-Zobaczysz.
Lider przyłożył telefon młodszego gitarzysty do ucha.
-Ruki? Otwórz wreszcie... Tak, jest. Już daję - odparł, po czym przekazał telefon Shimie.
-T-tak?
-Uru? Jesteś pod moim domem?
-Jestem, co ty odwalasz? Wiesz, jak się martwię?! Otwieraj natychmiast! - krzyknął Kouyou. Kai, Aoi i tulący się do niego Reita patrzyli na Uruhę z uśmiechami na twarzy.
-Dobrze, tylko... Powiedz reszcie, żeby już pojechali...
-Okej, złaź tu na dół i mi otwórz. Strasznie się rozpadało... - Shima rozłączył się.
-Jedźcie do domów, wszystko jest w porządku...
-No mamy nadzieję. Trzymaj się! - pożegnali się z Uruhą i odjechali samochodem Kaia. Aoi złożył z rąk serduszko i przytknął je do szyby.
Głupek.
Wtem Uru usłyszał delikatne chrobotanie przesuwanego zamka.
-Ruki? Jeju, Ruki, co się stało...?
-Bo ja... Przepraszam... - rozpłakał się wokalista, wtulając się w starszego. Ten głaskał go uspakajająco po rozczochranej czuprynie.
-Za co mnie przepraszasz, co...?
-Bo Yuu mi powiedział... Że ty kogoś masz...
-Co?!
Ale czemu on przez to płacze?! - pomyślał Uruha. - Zależy mu...?
-Taką jedną...
Kurwa.
-Przestań, zmyśliłem to, bo...
-Bo? - mniejszy spojrzał na gitarzystę zaciekawionymi oczkami.
Teraz albo nigdy...
-Żeby dał mi spokój - wypalił Uru na jednym tchu.
-A...Aha... - młodszy znów spuścił wzrok i oderwał się od gitarzysty - Pójdę już, przepraszam za zamieszanie - i zamknął drzwi przed nosem gitarzysty.
-Ruki! To nie tak! Ja... Kocham Cię!
Wokalista oparty o drzwi wejściowe od strony wewnętrznej zamarł. Serce przestało mu bić i uderzyła go fala gorąca, wypełniająca jego małe, puste dotąd serce, które z chwili na chwilę wypełniało się coraz bardziej i bardziej przyjemnym ciepełkiem.
Drzwi z powrotem się otworzyły. Bardzo powoli. Przez niewielką szczelinkę zajrzał Ruki.
-Co powiedziałeś?...
-Kocham cię... Tak bardzo cię kocham... - wyznał Uruha. Jemu było wszystko jedno. To, czy młodszy go wyśmieje, czy doniesie kolegom. Zresztą - oni już wiedzieli... Wnioskując po tej dziwnej rozmowie, którą podsłuchał Kouyou.
Starszy siedział na mokrych schodkach. Z jego włosów kapały krople deszczu. Był załamany, a pogoda to pogłębiała.
-Wstań... - Ru otworzył drzwi do końca i spojrzał w oczy gitarzyście.
-Tak, znasz już prawdę. Możesz mnie wyśmiać, proszę bardzo... - Uruha spuścił głowę, a po jego policzkach popłynęły łzy.
-Spójrz na mnie. Powtórz to jeszcze raz...
-Kocham cię...
Młodszy wspiął się na palcach, objął Uruhę za szyję i delikatnie przejechał zimnym noskiem po jego mokrym policzku.
-Ja też... cię kocham, wiesz?
-Co?...
-No... Kocham cię...
-To sen, prawda?... - powiedział nieświadomie półszeptem.
-Nie, to nie jest sen... - Uruha nawet nie zorientował się, że wypowiedział poprzednie zdanie na głos.
Shima przełamał się i objął wokalistę w pasie, tym samym przytulając go mocniej i wtulił się w jego ramię. Kiedy się od siebie oderwali, Uruha musnął delikatnie miękkie usta młodszego swoimi, zapraszając go w ten sposób do pocałunku. Obaj przymknęli powieki i w całości oddali się pieszczocie. Na początku nieśmiało, potem jednak młodszy przejechał językiem po wargach Kouyou, w ten sposób wpychając swój język w usta gitarzysty. Chwilkę później Uruha zaczął odwzajemniać pocałunek. Całowali się namiętnie, badając nawzajem swoje policzki, podniebienie. Uruha nie chciał odrywać się od Rukiego. Czekał na tą chwilę tak długo...
Ru popchnął ręką wciąż otwarte drzwi wejściowe, które zamknęły się z głośnym trzaskiem. Oderwał się od starszego, na co ten mruknął z niezadowolenia.
-No poczekaj... - zaczął mniejszy, kiedy Uru zauważył, że wokalista ciągnie go za rękę do sypialni. Lecz z dość niepewną miną.
-Ru? - odparł, zatrzymując się.
-Tak... kochanie? - drugą część dopowiedział z niezdecydowaniem, ale na to zdrobnienie gitarzysta uśmiechnął się ciepło.
-Jeśli chcesz... to może poczekać...
-Na pewno?... - speszył się mniejszy.
-Oczywiście, nie będę cię do niczego zmuszał. Ważne, że tu jesteś...
-Kocham cię.
-Ja ciebie też...
-Zostaniesz na noc?
-Oczywiście.
-Teraz już nie będzie kłótni, kto gdzie śpi, hm?
-Nie, nie będzie.
-Cieszę się.
-A więc ta ramka...
-Tak, to dlatego, że cię kocham.
-A ten sen...?
-Jaki sen?
-Wtedy, kiedy była burza. Wołałeś mnie. Prosiłeś, bym nie odchodził... - po tych słowach Ruki zmieszał się lekko. Miewał sny z Uru, bardzo często.
-Tak, prosiłem, byś nie odchodził. Teraz też poproszę. Nie odejdziesz? - powiedział twardo.
-Będę z tobą na zawsze - odrzekł z Uru.
-Pewnie widziałeś moje kluczyki.
-Mhm.
-Ten breloczek... Ten błyszczący.
-Tak?
-No to o ciebie chodziło...
-Te 'U'? To ja?
-Mhm...
-Głupi, niedomyślny ja.
-Wiesz... jeszcze jedno. Tak naprawdę nie boję się burzy - powiedział Ruki. Stwierdził, ze czas powiedzieć to jego ukochanemu.
-Nie? To dlaczego byłeś wtedy taki rozstrzęsiony?
-Miałem pretekst, by się do ciebie przytulić - obaj się zaśmiali.
-Ty mały, podstępny...! - Uru nie dokończył. Jego usta zostały zamknięte przez usta Rukiego. Byli bardzo szczęśliwi. I w końcu mieli okazję by wypytać siebie nawzajem o wszystko. O wszystkie niedopowiedzenia, które miały miejsce przez czas, gdy tak bardzo się od siebie oddalili.
Leżeli teraz obaj w ciasnym uścisku, nakryci kołdrą i rozmawiali o różnych rzeczach.
-Więc to Yuu nagadał ci z 'taką jedną'?
-Mhm...
-Chyba nawet wiem, jaki był tego cel...
-Tak?
-Mhm. Kiedy odjeżdżali we trójkę spod twojego domu, Yuu złożył serce z rąk - młodszy zaśmiał się głośno.
-Co za facet... - Ru próbował zdusić śmiech.
-No, a wczoraj... A właściwie przedwczoraj swatałem go z Reitą...
-To oni są razem?! A jednak!
-No, już są. Aoi pytał mnie, jak ma 'to' powiedzieć Akirze.
-Podstępny gość.
-Mówił, że się odwdzięczy, więc chyba o to mu chodziło...
I nagle wszystkie niejasności stały się tak jasne, jak słońce. Problemy zostały wyjaśnione. Lecz Ru był już bardzo zmęczony. Obaj zasnęli, a także obudzili się wtuleni w siebie.


愛子~

_____________________________________________________________

Komentować, nie marudzić, komentować! ;3
A jeśli się postaracie, jutro część kolejna i ostatnia~

6 komentarzy:

  1. OMG, to jest strasznie słoooodkieee~~! <33
    Kocham taki plusz <3
    Zawsze po Twoich pluszowych opowiadaniach nie mogę pozbyć się uśmiechu z twarzy XD

    No i nie wiem, co mam jeszcze napisać...
    Nie znajdę słów opisujących choć w 1/4 mój zachwyt <3
    A później mama się pyta, dlaczego chodzę taka naćpana...XD
    Ćpam Twoje opowiadania <3
    Trolololo, jesteś najlepszym dilerem, jakiego mam :3
    W ogóle, jestem Twą fanką, zrobię Ci ołtarzyk i będę składać ofiary z czegoś słodkiego, co najbardziej lubisz~ C:

    Ej. Ja zrobiłam jak Aoi gdy zeswatałam koleżankę XD
    To, z tym sercem z rąk :D
    Podstępny ze mnie gość XD >3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, to takie urocze, dziękuję <3

      Ja ćpam wasze *-* Tylko coś ich brak.. XD
      Aiko diler, ale fajnie! XD I mam fanów, oja XD
      Poprawiłaś mi humor, kochana! <3
      LUBIĘ CHUPA CHUPSY I ŻELKI (co chyba nie trudno zgadnąć XDD)

      Podstępny z Ciebie gość >D

      Usuń
  2. O jeeeeeeeeeeeeeeeeeejuuuuu <3
    Poprawiłaś mi tą częścią humor. x3
    Normalnie Kocham Cię xD
    Kya~! Czekam z niecierpliwością na ostatnią część. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że poprawiam humor <3
      Hee, Ja Ciebie też XD Może jakieś Gazetkowe opko wstawisz/napiszesz? :33 *podlizuje się* :D

      Usuń
  3. a czy ja marudze??
    Ah jakie to puchate *wzdycha* takie puchate... ah... kocham takie puchate opowiadanka...
    czekam <3<3

    btw. dlaczego ja nie mam takiej weny jak wy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. etto... bo ja to opo mam już napisane całe i tylko części wklejam? XD A Reituki... tak po prostu powstaje @@

      Usuń